- Jestem podekscytowany. Wszyscy jesteśmy, już nie możemy się doczekać - mówił przed meczem Joan Carrillo, szkoleniowiec Wisły, dla którego sobotnie spotkanie z Lechią było debiutem w ekstraklasie.
No i debiut zaczął się całkiem obiecująco. Już w 15. minucie gola dla Wisły strzelił Carlitos. I to jakiego! Hiszpan pięknym lobem pokonał Duszana Kuciaka.
Bramkarz Lechii nie miał szans, ale mógł uniknąć tej bramki, gdyby chwilę wcześniej dobrze wybił piłkę. Ale wybił ją źle. Bardzo, bardzo źle - wprost pod nogi Rafała Boguskiego, który od razu odegrał do Carlitosa.
- Wiosną zawsze gramy lepiej niż jesienią - przekonywał kilka dni temu Sławomir Peszko.
W sobotę wielkiej poprawy w grze Lechii widać nie było, ale akurat Peszko się starał. Może nie wszystko mu wychodziło, ale chociaż próbował. Strzelał: za pierwszym razem nie trafił w bramkę, za drugim trafił w bramkarza, a za trzecim - doprowadził do wyrównania. W 32. minucie wykorzystał dobre podanie Pawła Stolarskiego i z bliska pokonał Michała Buchalika.
Po tym golu Lechia zaczęła grać lepiej. A może nawet nie tyle Lechia zaczęła grać lepiej, ile Wisła gorzej. Dostosowała się do poziomu rywala - w drugiej połowie nie oddała żadnego celnego strzału na bramkę. A powinna. Choć nie zasłużyła, może nawet wygrałaby ten mecz, gdyby w 71. minucie Jesus Imaz w sytuacji sam na sam z Kuciakiem kopnął piłkę do bramki, a nie w trybuny.
To pierwszy remis w tej kolejce. We wcześniejszych sobotnich spotkaniach Pogoń wygrała z Sandecją (4:1), a Cracovia uporała się ze Śląskiem (2:1). Swoje mecze w piątek wygrały też Legia (3:2 z Zagłębiem) i Wisła Płock (4:2 z Górnikiem).
Komentarze (0)
Ekstraklasa. Lechia - Wisła 1:1. Piękny gol Carlitosa i to wszystko
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!