Starsi kibice mogą kojarzyć Mirosława Cierniaka, który ścigał się na przełomie wieków, ale dziś na ustach wszystkich jest jego syn - Mateusz. On już rok temu zdobył złoty medal indywidualnych mistrzostw świata juniorów. A w piątek tylko to powtórzył. Ale po kolei.
Mateusz Cierniak nieoczekiwanie zaczął zawody od zera, ale polskim fanom humory poprawił Bartłomiej Kowalski, który rozpoczął od zwycięstwa. Po trzech seriach miał komplet dziewięciu punktów. Kowalski upadł jednak w czwartym starcie, no i został wykluczony. I tu warto otworzyć nawias. Obaj przed piątkowymi zawodami mieli jeden cel: obronić dwie czołowe lokaty w klasyfikacji generalnej (Cierniak miał dziesięciopunktową przewagę nad Kowalskim).
Ostatecznie: Cierniak misję wykonał i obronił złoto MŚ juniorów. Ale Kowalskiego, który zaczął popełniać proste błędy, nieoczekiwanie wyprzedził ostatecznie Damian Ratajczak, który zwyciężył w finale. To oznaczało, że polscy żużlowcy opanowali całe podium SGP 2.
Klasyfikacja generalna SGP2:
- Nie wiem, o co chodzi. To był szalony wieczór! Na treningu tor był bardzo trudny, a na zawodach bardzo śliski. Nie wygrywałem startów, a mimo to wygrałem zawody i jestem szczęśliwy. W finale w głowie miałem tylko jedno: "jedź po wewnętrznej" i to się udało - komentował Ratajczak na antenie Eurosportu.