• Link został skopiowany

Świątek dostała pytanie o Fissette'a. Postawiła sprawę jasno

- Faktycznie, nie ma czasu, by tak, jak w innych sportach, na przykład dwa bite miesiące, spędzić na zmianie techniki - tak podczas konferencji prasowej po meczu z Dianą Sznajder Iga Świątek tłumaczyła swoje tegoroczne problemy z pierwszym podaniem. Polka odniosła się też do uwagi, którą podczas zawodów w Miami miała rzucić do Wima Fissette'a. Wyjaśniła, o co chodziło.
Iga Świątek
Fot. REUTERS/Juan Medina

Świątek awansowała do ćwierćfinału zawodów Mutua Madrid Open, pokonując kolejno Alexandrę Ealę, Lindę Noskovą i Dianę Sznajder. Droga Polki do 1/4 finału nie była jednak usłana różami. Spotkanie z Filipinką trwało trzy sety, a Polka musiała w nim otrząsnąć się po przegranej pierwszej partii. W meczu z Noskovą generalnie wyglądała nieźle, choć wielu ekspertów zwróciło uwagę, że Czeszka też napsuła jej nieco krwi w pierwszym secie.

Zobacz wideo Kto zdobędzie Złotą Piłkę? Raphinia czy Yamal? "On jest kozakiem"

Z kolei gra z kontrowersyjną Rosjanką ułożyła się odwrotnie. Tam w pierwszej partii Świątek zdemolowała rywalkę. Jednak kolejną przegrała w tie-breaku, więc o jej sukcesie zdecydował dopiero trzeci set, wygrany 6:4.

Świątek opowiedziała o uwadze w kierunku Fissette'a. "Wszyscy zaczęli na raz mówić"

Po wygranej ze Sznajder Świątek wzięła udział w konferencji prasowej, w której odpowiedziała na pytania polskich dziennikarzy. Jedno z nich dotyczyło współpracy z Wimem Fissette. Podczas zawodów w Miami kamery wychwyciły moment, w którym kierowała pretensje do swojego boksu, jakby ten posyłał za dużo uwag w jej stronę.

- Z Miami to prawda, ale to nie była uwaga do Wima. Tam wszyscy zaczęli na raz mówić. Tak czasami się zdarza, choć wiem, że wszyscy mają super intencje. Ja jestem bardzo zadowolona z komunikacji z Wimem. Jest bardzo otwartym trenerem, takim, który lubi wysłuchać, co zawodnik czuje i bez dwóch zdań bierze to pod uwagę. Więc to nie jest tak, że my musimy się docierać. To, że ktoś zobaczył jakąś jedną moją interakcję i wyrwał ją z kontekstu, nie powinno być oceną naszej współpracy - stwierdziła 23-latka.

Rywalki pokonują Igę, a następnie wygrywają zawody? "Odpadam z turniejów z przyszłą zwyciężczynią"

Polka z nowym szkoleniowcem nie wygrała jeszcze ani jednego turnieju. Zauważyła jednak pewną prawidłowość w przypadku tenisistek, z którymi przegrywała w turniejowych drabinkach.

- Za każdym razem w tym roku – z jednym wyjątkiem – odpadam z turniejów z przyszłą zwyciężczynią. Jak czuję, że zaczynam się rozkręcać, to przychodzi taki mecz. Ale nie oceniam losowań, nie mam na nie wpływu - powiedziała.

W ćwierćfinale, który zostanie rozegrany w środę, polska tenisistka zmierzy się z Madison Keys. To jedna z zawodniczek, która w tym roku ją pokonała, a następnie wygrała turniej - Australian Open. 

- Warunki w Madrycie mogą sprzyjać i mnie, i Madison. Ona ma świetny kick-serwis, który tu może skakać bardzo wysoko. Muszę obejrzeć nasz mecz sprzed roku. Myślę, że bardziej zerknę na to, jak gra na ziemi, niż będę przypominać sobie spotkanie z Australii. Tam grała odważnie, bez żadnego zawahania. Ale i na kortach ziemnych – pomimo że gra płasko – ma swoje taktyczne zagrania, które warto przeanalizować - oceniła Świątek.

Aktualna druga rakieta świata otrzymała też pytanie o serwis, czyli ten element jej gry, który w tym roku pozostawia sporo do życzenia. 

- Serwis jest rzeczą, którą cały czas delikatnie korygujemy. Faktycznie, nie ma czasu, by tak, jak w innych sportach, na przykład dwa bite miesiące, spędzić na zmianie techniki. Nie jest to łatwe, ponieważ pod wpływem meczowego stresu czasami technika wraca do tego, co było kiedyś i do starych nawyków - tłumaczyła tenisistka.

Więcej o: