W ostatnim czasie media znów zaczęły rozpisywać się o Simonie Halep. Nic dziwnego, w końcu niezbyt często zdarza się, żeby była liderka rankingu WTA w wieku 33 lat znów próbowała wejść na szczyt. Przypomnijmy, W 2022 roku Rumunka została oskarżona przez Międzynarodową Agencję Integralności Tenisa (ITIA) o doping, a konkretnie o zażycie roksadustatu. Początkowo miała zostać zdyskwalifikowana na aż cztery lata, jednak ostatecznie karę zmieniono na dziewięć miesięcy. Halep wróciła na kort w marcu tego roku. Wzięła udział w turnieju w Miami, gdzie odpadła w pierwszej rundzie. Podobnie jak w majowym Challengerze w Paryżu.
Po pięciu miesiącach 33-latka kolejny raz spróbowała swoich sił na światowych kortach. Tym razem zagrała na WTA 125 w Hongkongu, gdzie wygrała pierwsze spotkanie od 25 miesięcy. Pokonała Australijkę Arinę Rodionową (114. WTA) 6:2, 4:6, 6:4. W czwartkowy poranek polskiego czasy Simona Halep rozegrała drugi pojedynek. Jej rywalką była Anna Blinkowa (78. WTA).
Tym razem scenariusz był już zupełnie inny. To Rosjanka dyktowała warunki gry. W pierwszym secie dwukrotnie przełamała Rumunkę, nie tracąc przy tym własnego podania. Druga partia była jeszcze bardziej jednostronna. Choć w trzecim gemie Halep obroniła aż sześć break-pointów i nawiązała kontakt z rywalką, to ostatecznie nie uchroniła się przed porażką. Blinkowa wciąż nie myliła się przy swoim serwisie, do czego dołożyła kolejne trzy przełamania. Całe spotkanie 1/8 finału w Hongkongu trwało zaledwie godzinę i siedem minut. Zakończyło się porażką byłej liderki światowych list 2:6, 1:6.
Na ten moment Simona Halep plasuje się na dokładnie 1130. miejscu w rankingu. Okazuje się, że nawet mimo porażki 33-latka może być z siebie zadowolona. A to dlatego, że dzięki wcześniejszej wygranej z Rodionową zanotuje awans aż o... o 251 miejsc! Zgodnie z wyliczeniami ekspertów po poniedziałkowej aktualizacji rankingu Rumunka będzie zajmowała 879. pozycję.
W ten sposób - małymi kroczkami - Halep stara się wrócić do światowej czołówki. W ostatnim Anna Blinkowa udowodniła jej jednak, że wcale nie będzie to łatwe zadanie. Rumuńska zawodniczka wróci do gry pod koniec tego miesiąca. Znów wystąpi w Hongkongu dzięki dzikiej karcie, która uprawnia ją do udziału w turnieju WTA 250 odbywającym się w tym miejscu. Za to w lutym przyszłego roku najprawdopodobniej zobaczymy ją także na Transylvania Open.