Aryna Sabalenka znakomicie radziła sobie podczas tegorocznego Rolanda Garrosa. Pewnie pokonała Erikę Andriejewą, Moyukę Uchijimę, Paulę Badosę i Emmę Navarro, nie tracąc przy tym ani seta. W ćwierćfinale czekała na nią Mirra Andriejewa, a więc "czarny koń" turnieju. Początek pierwszego seta to był festiwal przełamań - o jedno więcej zanotowała Rosjanka. Trzykrotnie odebrała serwis Białorusince. Jednak nie tylko dobra gra rywalki była problemem dla Sabalenki. Okazało się, że jej dodatkowym przeciwnikiem tego dnia było zdrowie.
Do niepokojącej sytuacji z udziałem wiceliderki rankingu doszło w siódmym gemie. Wówczas wyraźnie pokazywała, że coś jej dolega.
Nie dość, że nie była w stanie utrzymać własnego serwisu, to na jej twarzy pojawił się grymas bólu. Zaczęła też dość wymownie wymachiwać ręką. Ostatecznie przegrała przy własnym podaniu (3:4), po czym usiadła na krzesełku i... wezwała pomoc medyczną.
Ta sytuacja dość mocno zaniepokoiła kibiców. Sabalenka wskazała dłonią na brzuch, sugerując, że właśnie z nim ma problem. Po krótkim wywiadzie lekarze podali jej kilka różnych tabletek, które po chwili tenisistka zażyła. Wszystko zarejestrowały kamery.
Ostatecznie Białorusinka wróciła do gry, ale problem nie zniknął. Kilkukrotnie opierała się na kolanach z widocznym grymasem bólu. Nie wiadomo było, jak poważne są to kłopoty zdrowotne. Mimo to nie poddała się i powalczyła. Pierwszy set ostatecznie wygrała - przełamała rywalkę w dziesiątym gemie, doprowadziła do tie-breaka, a w nim triumfowała 7-5.
W drugiej partii ból nie zniknął. Przy stanie 3:3 znów poprosiła o przerwę medyczną. Ponownie podano jej leki. Nie zdecydowała się jednak skreczować i wróciła do rywalizacji. Tego seta przegrała 4:6 i o wszystkim zadecydowała trzecia partia. W niej Andriejewa była silniejsza - 6:4 i ostatecznie to Rosjanka awansowała do półfinału.
Komentarze (10)
Sabalenka nagle usiadła i pokazała na brzuch. Sceny w ćwierćfinale Roland Garros