Dla 24-letniego Alexandera Zvereva (6. ATP) półfinał Rolanda Garrosa był najlepszym wynikiem w tym turnieju w karierze. W latach 2018-2019 był w ćwierćfinale. Natomiast dwa lata od niego młodszy Stefanos Tsitsipas (5. ATP) przed rokiem awansował do półfinału, w którym po pięciosetowym meczu przegrał z Novakiem Djokoviciem 3:6, 2:6, 7:5, 6:4, 1:6.
Dotychczas tenisiści grali ze sobą siedem razy, ale zaledwie raz na kortach ziemnych. Dwa lata temu na turnieju w Rzymie lepszy był Tsitsipas wygrywając 7:5, 3:6, 6:2. Teraz faworytem bukmacherów był Grek, który w Paryżu w poprzednich spotkaniach prezentował się lepiej niż Zverev. Stracił zaledwie seta, a w ćwierćfinale pewnie 3:0 pokonał wicelidera światowego rankingu, Rosjanina Daniiła Miedwiediewa. Natomiast Niemiec już w I rundzie przegrywał 0:2 ze swoim rodakiem Oscarem Otte (152. ATP), ale wyszedł z opresji i nie stracił już w turnieju seta.
Dwa pierwsze sety Tsitsipas wygrał przede wszystkim nie dlatego, że grał dobrze, ale po prostu korzystał z wielu błędów Niemca. Statystyki były kuriozalne. Po czternastu gemach Grek miał zaledwie jedną wygrywające uderzenia i jedenaście niewymuszonych błędów. Po dwóch setach w sumie zaliczył tylko pięć winnerów przy dziewiętnastu błędach. Liczby Zvereva to dwanaście wygrywających uderzeń i aż 23 błędów.
W drugim secie niemiecki tenisista po zaledwie dziesięciu minutach gry prowadził 3:0. I do końca seta nie zdobył już żadnego gema, aż trzy razy został przełamany. W tej partii wygrywał zaledwie 18 proc. piłek po drugim podaniu.
Niemiec musiał wznieść się na wyżyny i wygrać trzy sety z rzędu, by zagrać w finale Rolanda Garrosa. Jego bilans pięciosetówek był dobry: 23 mecze i 16 zwycięstw (bilans Greka to cztery zwycięstwa i tyle samo porażek). Dwa razy w karierze odrobił straty, przegrywając 0:2 w setach. Oprócz meczu z Otte, dokonał tego również z Hiszpanem Pablo Carreno-Bustą w ubiegłorocznym US Open. I też w półfinale.
Nie przełamawiała za nim historia. Ostatni raz w turnieju Rolanda Garrosa udała się ta sztuka zawodnikowi...63 lata temu. Wtedy Chilijczyk Lusi Ayala odrobił straty w meczu z Australijczykiem Ashley Cooperem.
Teraz nadzieje niemieckim kibicom, że znów tak się stanie, dał Zverev już w trzecim gemie trzeciej partii, kiedy przełamał Greka. Wygrywał sporo długich wymian. Jego rywal starał się unikać takiej gry, szukał wygrywających uderzeń. Niemiec przewagę przełamania potrafił utrzymać do końca seta. Nie przeszkodziła mu w tym kilkuminutowa kłótnia z sędzią w dziewiątym gemie. I poszedł za ciosem, grał zdecydowanie lepiej niż w dwóch pierwszych setach. Już na otwarcie czwartego seta po walce na przewagi, przełamał Tsitsipasa. Fantastycznie też serwował. Jego statystyki były imponujące. W czterech pierwszych gemach serwisowych miał 100 proc. skuteczność wygranych piłek po pierwszym podaniu (12/12), a stracił w nich zaledwie dwa punkty!
- Widać, że Zverev uwierzył w siebie po trzecim secie. Poczuł krew. Zdecydowanie lepiej serwuje. A Grek pokpił sprawę, nie przypilnował wygranej w trzech partiach i teraz jest zagotowany. Już nie jest tak pozytywny jak na początku meczu. Ma wiele negatywnych emocji i to odbija się niekorzystnie na jego grze - mówili komentatorzy Eurosportu.
Tsitsipas fatalnie rozpoczął decydującego seta, bo przy swoim podaniu przegrywał 0:40. Potrafił jednak odrobić straty, wygrać gema, niesamowicie się motywował i próbował "nakręcać" również publiczność. Jak się potem okazało to był jeden z kluczowych momentów meczu. Grek nie chciał doprowadzić do powtórki swoich dwóch poprzednich pięciosetowych meczów z Paryża. Oprócz wspomnianego meczu z Djokoviciem, przegrał też w 2019 roku w 1/8 finału ze Szwajcarem Stanislawem Wawrinką 6:7, 7:5, 4:6, 6:3, 6:8.
Olbrzymi krok w kierunku zwycięstwa Tsitsipas zrobił już w czwartym gemie. Wtedy wykorzystując aż cztery niewymuszone błędy Niemca, zdobył przełamanie. W ósmym gemie Grek miał cztery piłki meczowe przy serwisie przeciwnika, ale Niemiec skutecznymi zagraniami (aż trzema serwisami) potrafił się obronić. W dziewiątym gemie potrafił jednak wygrać swoje podanie, a mecz zakończył pięknym asem serwisowym na zewnątrz kortu.
- Wszystko, o czym myślę, to moje korzenie, skąd pochodzę. Pochodzę z naprawdę małej miejscowości. Marzyłem kiedyś by zagrać na tym dużym stadionie, by wygrać ten turniej. Ten moment był w moich snach. Nie wierzyłem, że będę mógł to zrobić. Najważniejszy był dziś pierwszy gem piątego seta, gdzie wróciłem do gry, obroniłem break-pointy. Cały czas czułem, że mogę wrócić i wygrać mecz, choć Zverev dogonił mnie w setach. To był bardzo trudny, emocjonalny pojedynek. Zwycięstwo jest najważniejszym w całym moim życiu - powiedział Tsitsipas ze łzami w oczach po meczu.
Dla niego to pierwszy finał turnieju wielkoszlemowego w karierze. Dotychczas trzy razy był w półfinałach (dwa razy w Australian Open i raz w Roland Garrosie).
W finale zmierzy się ze zwycięzcą meczu: Novak Djoković - Rafael Nadal. Ten hitowy pojedynek rozpocznie się w piątek o godz. 18.45.