Łukasz Kubot pisze historię polskiego tenisa! Polak i Marcelo Melo awansowali do finału Wimbledonu!

To było starcie dwóch najlepszych par deblowych na świecie. I w żadnym wypadku nie zawiodło. Łukasz Kubot i Marcelo Melo pokonali po świetnym, pięciosetowym meczu fińsko-australijską parę Henri Kontinen/John Peers 6:3 6:7(4) 6:2 4:6 9:7 i awansowali do wielkiego finału Wimbledonu. W finale ich rywalami będą Austriak Oliver marach i Chorwat Mate Pavić (nr 14)

Lepiej w czwartkowe spotkanie weszli Kubot i Melo. Pierwsze gemy padały łupem serwujących, ale po pewnym czasie John Peers dał się przełamać, dzięki czemu polsko-brazylijska para wyszła na prowadzenie 5:2. Miała jeszcze trzy szanse na zakończenie seta przy podaniu Kontinena, jednak rywale zdołali się wybronić. W kolejnym gemie prowadzący postawili kropkę nad i, wygrywając gema do zera i całą partię 6:3.

Od początku drugiej odsłony Kontinen i Peers grali dużo pewniej, mając świadomość, że nie mogą odpuścić przeciwnikom, którzy nie przegrali w tym sezonie jeszcze meczu na trawie. Poskutkowało to szybkim przełamaniem serwisu Marcelo Melo i wyjściem na prowadzenie 3:1. Najlepsza para obecnego sezonu nie zamierzała się poddać, dzięki czemu już za chwilę odrobiła straty i doprowadziła do remisu. O losach tej partii musiał zadecydować tie-break. Lepiej przetrwali go liderzy światowego rankingu, a pomógł im w tym podwójny błąd serwisowy Melo. Po godzinie i 20 minutach było więc 1:1 w setach.

Poirytowany przegraną partią Kubot wspaniale rozpoczął kolejną część gry. Melo wygrał swój serwis, a w następnym gemie udało im się przełamać podanie Kontinena. Ostatni punkt zdobył Polak, który po znakomitym returnie forehandowym po linii wykrzyczał głośne „Come on!”. Po chwili było już 3:0, a John Peers mylił się na potęgę. Przełożyło się to na przełamanie jego serwisu (popełnił dwa podwójne błędy) i zakończeniu seta wynikiem 6:2 przez polsko-brazylijską parę.

W czwartej partii Kontinen i Peers kilka razy byli blisko przełamania rywali i przy stanie 3:3 udało im się wygrać gema, w którym serwował Kubot. Był to okres gry zdecydowanie najgorszy dla Polaka i Brazylijczyka, którzy przegrywali niebawem już 3:5. Melo zdołał jeszcze utrzymać swoje podanie, ale Peers przy swoim serwisie był niemal bezbłędny. Turniejowe „jedynki” wygrały 6:4, a oznaczało to, że finalistów będzie musiał wyłonić piąty set.

W nim wszyscy czterej zawodnicy prezentowali cały swój potencjał. Serwujący wygrywali swoje gemy, a widzowie zgromadzeni na korcie numer 1 mogli obserwować kolejną dawkę znakomitych wolejów i smeczów. Kiedy Melo z niewielkimi problemami wyprowadził swój duet na prowadzenie 4:3, w kolejnym gemie byli bardzo blisko przełamania rywali, co jednak im się nie udało. Pierwsza piłka meczowa przyszła przy stanie 8:7 i jak na mistrzów przystało – została od razu wykorzystana. Po długiej wymianie Melo zagrał kończący forehand i padł na kolana. Ostatni set zakończył się wynikiem 9:7.

Czwartkowy półfinał najwyżej rozstawionej pary z polsko-brazylijską "czwórką" był fantastycznym widowiskiem. Lepsi okazali się Kubot i Melo, którzy wciąż są w tym sezonie niepokonani na trawie. Bolesławianin osiągnął tym samym swój najlepszy rezultat w Wimbledonie i zawalczy o powtórzenie sukcesu z Australian Open 2014. Razem z Marcelo Melo będą podwójnie zmotywowani, ponieważ obaj mają na koncie jeden triumf wielkoszlemowy (Brazylijczyk z French Open 2015), ale żaden z nich nie zna smaku zwycięstwa na kortach przy Church Road.

Finałowymi rywalami polsko-brazylijskiej pary będą Austriak Oliver Marach i Chorwat Mate Pavić. Rozstawieni z nr 16 pokonali w półfinale Chorwatów Franko Skugora i Nikolę Mekticia 4:6 7:5 7:6 (4) 3:6 17:15. Marach i Pavić wyrzucili wcześniej z turnieju Marcina Matkowskiego i Maksa Mirnego. Żeby było jeszcze ciekawiej, Marach to dawny długoletni deblowy partner Kubota. W finale będzie się działo!

Więcej o: