Rozwój Katowice - MKS Kluczbork 0:1. Kolejna porażka śląskiego beniaminka. Trener wyrzucony na trybuny!

Sytuacja Rozwoju staje się bardzo trudna. Mecz z MKS-em Kluczbork był trzecią z rzędu porażką katowiczan. Co gorsza, w tym czasie drużyna Mirosława Smyły nie zdobyła nawet jednej bramki.

Rozwój Katowice utrzyma się na zapleczu ekstraklasy? Podyskutuj na Facebooku >>

Sześć punktów - tyle przed tą kolejką wynosiła strata Rozwoju do bezpiecznego miejsca w tabeli. Wystarczająco wiele, by w klubie z Brynowa zapaliła się kontrolka ostrzegawcza z napisem: "jeżeli nie zaczniemy punktować, to wiosną zagramy już tylko o honor". Z drugiej strony - szukając optymizmu na sobotnie spotkanie z MKS-em, wystarczyło przypomnieć sobie wyniki starć tych ekip z poprzedniego sezonu. Wtedy było 3:0 i 2:0 dla katowiczan.

W 27. minucie było już jednak jasne, że tym razem czystego konta w tej rywalizacji Rozwój nie zachowa. Wszystko za sprawą faulu w polu karnym gospodarzy na Michale Kojderze, po którym sędzia Mateusz Złotnicki - mimo protestów piłkarzy z Katowic - podyktował "jedenastkę". Tę bez problemów wykorzystał Rafał Niziołek.

Miejscowi ruszyli do ataku, co w pierwszej połowie przyniosło im sytuacje Łukasza Kopczyka i Roberta Tkocza. Bez efektów w postaci gola, bo przy strzale tego pierwszego dobrze zachował się Oskar Pogorzelec, zaś w drugiej sytuacji strzelec w światło bramki Kluczborka w ogóle nie trafił.

Jeszcze większe problemy ze skutecznością Rozwój miał po przerwie. A wystarczyłoby, żeby swoje sytuacje wykorzystał Sebastian Gielza... 35-latkowi niewiele zabrakło zwłaszcza w 52. minucie, kiedy to piłka po jego strzale zatrzymała się na poprzeczce.

Inna sprawa, że w samej końcówce zespół Mirosława Smyły był pewien, że należy mu się rzut karny. Arbiter jednak nie tylko nie wskazał na "wapno", ale jeszcze wyrzucił trenera gospodarzy na trybuny!

ŚLĄSK.SPORT.PL na Twitterze. Obserwuj już teraz >>

Najlepszy transfer lata to:
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.