I jest to facet, przyznajemy, którego - oczywiścei zachowując wszelkie proporcje, z Beckhamem można porównać. Skądinąd słusznie, nic mu przecież nie można zarzucić. Odkąd porzucił znany w latach 90-tych boysband N'Sync i rozpoczął karierę solową, jego życie nabrało tempa. A przy tym głos nie taki znowu zły, kawałki, które śpiewa nawet wpadają w ucho. Jednym słowem materiał na kogoś, kto może osiągnąć sukces. Może i to robi.
I wyobraźcie sobie, że ku naszej ogromnej radości obaj panowie spotkali się w trakcie jednego z meczów o mistrzostwo NBA. (Dokładnie czwartego). Obaj rzecz jasna kibicowali Los Angeles Lakers, ale niestety, tym razem Kobe Bryant nie poprowadził swoich kolegów do zwycięstwa a Boston Celtics wygrali już trzeci mecz i są o krok od tytułu. Zastanowiła nas jednak inna rzecz. Przejrzałyśmy sobei zdjęcia i trafiłyśmy na coś takiego:
Czy nam się tylko wydaje, czy David i Justin się nie lubią. Wyglądają jak bokserzy przed walką. Albo rewolwerowcy przed pojedynkiem na śmierć i życie. Czyżby była to typowa konfrontacja dwóch typowych samców walczących o swój teren? No i jak Wam się wydaje drogie czytelniczki. Kto z tego starcia wyjdzie obronna ręką? My stawiam oczywiście na Becksa.
Komentarze (0)
David i Justin, czyli spotkajmy się na meczu
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!