Potężna burza w Ruce. Takich cyrków dawno nie było. Zdjęcia już dotarły do FIS

Jakub Balcerski
Miało nie być "dzióbków" w kombinezonach skoczków, mieliśmy przestać patrzeć na długość krocza w ich strojach. Tymczasem czołowe kadry skompromitowały nowe zasady wprowadzone w tym sezonie Pucharu Świata. Zdjęcia z sobotniego konkursu w Ruce mówią wszystko. Trafiły już do kontrolera sprzętu, Christiana Kathola, ale jego reakcja niczego nie gwarantuje.

Zwoje materiału w okolicach krocza kombinezonu skoczka tworzące tzw. dzióbek czy namiot do tej pory były częstym widokiem w skokach. Budziły niesmak, były kontrowersyjne. Zwłaszcza gdy zdarzało się, że kombinezony wyglądające na znacznie za duże przechodziły bez problemu kontrolę sprzętu.

Zobacz wideo Niezwykłe miejsce w Szwecji. Sprzęt dla skoczków jak z filmów science-fiction

Często przestrzegano jednak przed wyciąganiem pochopnych wniosków, gdy te dzióbki pojawiały się u zawodników siedzących na belce. Tłumaczono, że u każdego zawodnika materiał układa się inaczej i tylko w kilku przypadkach, gdy jest go absurdalnie dużo, można jasno stwierdzić manipulacje. Od tej zimy miało być jednak inaczej.

Miały zniknąć dzióbki i zwoje materiału wokół krocza. Kadry skompromitowały FIS

- Christian, wprowadziliście nowe przepisy dotyczące krojów kombinezonów, które mają zlikwidować "dzióbki", ilość materiału wokół krocza. Struktura stroju ma być płaska, gdy położy się go na stole. To oznaczałoby, że powinniśmy też przestać widzieć ogrom materiału wokół krocza. Zgadza się?
- Tak. Zdefiniowaliśmy zasady w taki sposób, żeby łatwiej było i nam, i zespołom.
- Czego się spodziewasz? Że nie będzie takich sytuacji?
- Cóż, zobaczymy, może zostaniemy zaskoczeni.
- A co zrobisz, jeśli "dzióbki" nie przestaną się pojawiać?
- Nie spodziewam się takich sytuacji.

To zapis naszej rozmowy z kontrolerem sprzętu, Christianem Katholem z czwartku przed zawodami inaugurującymi sezon Pucharu Świata w Lillehammer. Wtedy najwięcej mówiło się o limitach i czipowaniu kombinezonów, ale coraz ważniejszy stawał się temat zmiany zasad dotyczących krojów, sposobu ich szycia. Jak pisał dziennikarz TVP Sport Michał Chmielewski, to miała być najbardziej widoczna zmiana sprzętowa na skoczni.

Czipów nie widać, są schowane wewnątrz kombinezonów, samych kontroli pokazuje się w transmisji jak na lekarstwo, więc wreszcie wizualnie w trakcie transmisji z zawodów mieliśmy mieć coś czarno na białym. Na belce miało zabraknąć tych dziwnych kształtów materiału wokół krocza skoczka. To tworzyło jednak pewne zagrożenie. Skoro przedstawiciele Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) byli tak przekonani, że ich pomysł wypali, to gdyby stało się inaczej, zostałoby to szybko i bardzo widocznie obnażone.

I co? I właśnie to stało się już w trakcie dwóch pierwszych weekendów Pucharu Świata w Lillehammer i Ruce. Kadry wręcz skompromitowały pomysł FIS.

Kombinezony Norwegów to kpina z przepisów. To, co widać u Paschke, nie przystoi liderowi PŚ

W trakcie trzech pierwszych konkursów PŚ charakterystyczne "namioty" z materiału pojawiły się przede wszystkim u Norwegów. Tam są one aż przesadzone, trudno stwierdzić, jakim cudem te kombinezony przechodziły kontrole sprzętu. Stroje Kristoffera Eriksena Sundala czy Mariusa Lindvika to jawna kpina z przepisów.

Kombinezony Kristoffera Eriksena Sundala (z lewej) i Mariusa Lindvika (po prawej) podczas zawodów PŚ w Ruce
Kombinezony Kristoffera Eriksena Sundala (z lewej) i Mariusa Lindvika (po prawej) podczas zawodów PŚ w Ruce Screen Eurosport

A te same kombinezony zakładali już podczas pierwszych zawodów w Lillehammer. Co może dziwić, to fakt, że wiele osób ze środowiska, które teraz mówią: spójrzcie na Norwegów, wówczas po zawodach w oficjalnych wypowiedziach komplementowały Christiana Kathola za ścisłą i rygorystyczną kontrolę. To już wyższy poziom hipokryzji. Co ciekawe, Austriak zdyskwalifikował w tamten weekend dwóch Norwegów - Soelve Jokeruda Stranda i Benjamina Oestvolda.

Jednak nie tylko kadra trenera Magnusa Breviga postawiła na spore rozmiary krocza w swoich strojach. Już od Lillehammer można się tego dopatrzeć także choćby u Niemca Piusa Paschke. A taki ruch nie przystoi przecież liderowi Pucharu Świata.

Kombinezon Piusa Paschke podczas zawodów PŚ w Ruce
Kombinezon Piusa Paschke podczas zawodów PŚ w Ruce Screen Eurosport

Nieco mniej materiału w kombinezonach mają Austriacy, którzy stosują nieco inny sposób ich szycia. W dodatku to oni mieli najwięcej strojów na początku sezonu - już w Lillehammer dla co najmniej kilku zawodników wprowadzili do bazy FIS przynajmniej dwa kombinezony. A większość zespołów czipowała wtedy dopiero po jednym. Ich sprzęt wygląda jakby balansował na granicy limitu, który wyznaczają przepisy. Za to na duże - być może nawet za duże - wyglądają też stroje Amerykanów, w tym rewelacyjnego Tate'a Frantza. On jednak współpracuje z Norwegami, więc i sprzęt ma w ich stylu. W Ruce nowy kombinezon ma też Kamil Stoch. I on jest znacznie bliżej tych norweskich niż sprzęt, z którego korzystał w poprzedni weekend.

Kathol zapowiada: Podejmę odpowiednie kroki

Gdy opublikowałem zrzuty ekranu z transmisji zawodów z wymienionymi strojami w mediach społecznościowych, stworzyła się wokół nich spora burza. W odpowiedziach na wpisy pojawiają się pytania o to, jak to możliwe, że pomimo zmiany zasad, dzióbki nie zniknęły. Na ten ze zdjęciem kombinezonu Paschke reagowali także skoczkowie.

To tym ciekawsze, że od tej zimy Christian Kathol ma możliwość sprawdzania długości krocza na dole skoczni, gdy zawodnik wykona już swoją próbę. Do tej pory kontrola odbywała się przed skokiem, zanim skoczek dostał zgodę, żeby zejść w kierunku belki startowej i czekać już na swoją kolej. Jeśli jego strój nie mieścił się w przepisach, zawodnik zwyczajnie nie był dopuszczany do startu. Teraz może być sprawdzony dwukrotnie i zdyskwalifikowany dopiero na dole skoczni. To ze względu na sytuacje, w których kadry szyły kombinezony w taki sposób, by te przechodziły kontrole na górze, ale krok w powietrzu i tak był obniżony.

Nowości przygotowane na ten sezon miały ograniczyć ryzyko manipulacji do minimum. Tymczasem jest niemalże tak samo jak było. I kontrowersji nie brakuje, bo w wielu dyscyplinach taki zgrzyt w stosunku do komunikacji sprzed startu sezonu doprowadziłby do skandalu. Dobrze byłoby, żeby FIS odniósł się do sprawy - np. ujawniając, czy kadry znalazły sposób na nowe przepisy. Chyba że w tym przypadku ktoś po prostu nie dopilnował swoich obowiązków związanych z panowaniem nad tym, jak wyglądają kombinezony zawodników. Wtedy skala problemu stałaby się już gigantyczna.

Zdjęcia kombinezonów z sobotnich zawodów w Ruce przesłaliśmy do Christiana Kathola z prośbą o komentarz. - Dziękuję za nie, podejmę odpowiednie kroki. Doceniam wsparcie - odpisał Austriak. To odpowiedź, która nie odnosi się szczegółowo do samej sprawy, a przy tym niczego nie gwarantuje. Chętnie sprawdzimy jednak - skoro mamy pewność, że kontroler wie o sytuacji - czy w niedzielę cokolwiek się zmieni i zweryfikujemy jego słowa.

Ostatni dzień rywalizacji na Rukatunturi rozpoczną kwalifikacje, które zaplanowano na godzinę 13:45. Pierwsza seria konkursowa ma ruszyć o 15:15. Relacje na żywo na Sport.pl, a transmisje w Eurosporcie, TVN i na platformie Max.

Więcej o: