• Link został skopiowany

MŚ w siatkówce. Następcy mistrzów

Zakończenie kariery przez trzech podstawowych zawodników musi się odbić na sile siatkarskiej reprezentacji Polski. O medal na igrzyskach w Rio de Janeiro będzie dużo trudniej niż o złoto w zakończonych mistrzostwach świata, ale spalonej ziemi nie ma
Aleksander Śliwka
Fot. www.fivb.org

Drużyna, która odniosła w niedzielę życiowy sukces, wygrywając mundial, w poniedziałek już nie istniała. Pierwszy o końcu reprezentacyjnej kariery poinformował Paweł Zagumny, który otwarcie powiedział o tym jeszcze przed powrotem do kadry. Jego śladem poszedł Krzysztof Ignaczak, a tuż po turnieju - Mariusz Wlazły i Michał Winiarski. To więcej niż 50 proc. zespołu, bo dwaj ostatni byli jego liderami.

Stéphane Antiga i Philippe Blain w pięć miesięcy stworzyli ekipę, która w fantastycznym stylu zdetronizowała dominującą od 12 lat Brazylię. Teraz mają więcej czasu na jej odbudowanie, a właściwie zbudowanie od nowa. Będzie to niesłychanie trudne, co widać nawet u potentatów. Rosja, Brazylia czy USA boleśnie odczuły brak największych gwiazd. Mistrzowie olimpijscy do dziś żałują, że po igrzyskach zakończył karierę Siergiej Tietiuchin, w tamtejszej kadrze odgrywający podobną rolę jak u Antigi Winiarski. Brazylia po stracie Giby i Dantego po igrzyskach przegrała już trzeci kolejny finał. W USA wciąż szukają następców Lloya Balla i Claytona Stanleya.

Są następcy?

- Drużyna z panującą w niej tak dobrą atmosferą może wiele zdziałać. Czekajmy cierpliwie - tak Mariusz Wlazły oceniał przyszłość reprezentacji. Najważniejsza powinna być właśnie cierpliwość, bo następcy gwiazd rosną, ale nie wiadomo, kiedy będą w stanie przejąć ich rolę. - Młodzież mamy bardzo zdolną, ale nie wiadomo, jak długo potrwa jej droga z siatkówki młodzieżowej do seniorskiej - mówi Jacek Nawrocki, który na początku września doprowadził Polskę do wicemistrzostwa Europy do lat 20. Jego drużyna przegrała tylko z Rosją w finale, choć bardziej niż z rywalami musiała walczyć z własnymi słabościami i pechem, który eliminował z gry kolejnych kluczowych graczy. Nawrocki przypomina jednak, że dekadę temu Winiarski i Wlazły płynnie awansowali z jednej kadry do drugiej.

Czy w podobnym stylu szansę wykorzystają 19-latkowie Aleksander Śliwka i Rafał Szymura, liderzy srebrnej drużyny? Obaj są przyjmującymi, czyli potencjalnymi następcami Winiarskiego. Za kilkanaście dni zadebiutują w PlusLidze. Błyskawiczne postępy robi też ich rówieśnik Artur Szalpuk, który nie pojechał na mistrzostwa do Czech z powodu kontuzji. A w poprzednim sezonie błysnęli 21-letni radomianin Jakub Wachnik i 24-letni Wojciech Włodarczyk z PGE Skry Bełchatów, który już zdążył zagrać w pierwszej reprezentacji. To nie wszystko, bo nagrodę dla najlepszego przyjmującego ME juniorów odebrał 17-letni Tomasz Fornal, jeszcze kadet, zaś Kacper Piechocki został wybrany na najlepszego libero.

Mają jeszcze czas

Wszyscy mają czas, ponieważ wciąż wiele lat kariery zostało Pawłowi Zatorskiemu, Mateuszowi Mice, Michałowi Kubiakowi czy Rafałowi Buszkowi, a jest jeszcze skłócony z selekcjonerem Bartosz Kurek. Trudniejsze będzie znalezienie zmienników dla Zagumnego i Wlazłego. Z tym pierwszym rolę rozgrywającego na mundialu w Polsce dzielił Fabian Drzyzga będący na początku kariery. Ale on musi mieć dublera. Jakie to ważne, pokazały mistrzostwa świata, w których uzupełniał się ze starszym o 13 lat Zagumnym. W PlusLidze na tej pozycji panuje posucha, zwłaszcza wśród młodych Polaków.

Nawrocki chciałby, żeby w klubach więcej okazji do gry dostali 20-latkowie Marcin Janusz i Michał Kędzierski, którzy mają już za sobą debiuty w PlusLidze. Wicemistrz Europy Krzysztof Bieńkowski ma kierować grą AZS Politechniki Warszawskiej, zaś jego kolega ze srebrnej drużyny 17-letni Kamil Droszyński będzie grać w SMS Spała w I lidze. Ten ostatni to ponoć jeden z największych talentów w polskiej siatkówce, ale na pozycji rozgrywającego równie ważne jak zdolności jest doświadczenie.

Problem z atakującym

Wlazłego zastąpić się nie da, ponieważ tej klasy atakujących na świecie jest zaledwie kilku. Inny mistrz świata Dawid Konarski to gracz o mniejszym potencjale, co było widać w meczach Ligi Światowej. Choć teraz zostanie liderem, nie może spocząć na laurach. Trenerzy przepowiadają wielką karierę Maciejowi Muzajowi. 20-latek z PGE Skry stracił cały poprzedni sezon z powodu kontuzji barku. Jego wielkie możliwości docenił już Antiga, zapraszając go na kilka dni na zgrupowanie reprezentacji przed mistrzostwami świata. Muzaj to leworęczny zawodnik o znakomitych warunkach fizycznych (208 cm wzrostu) i niebotycznym zasięgiem w ataku - 370 cm. Do tego bardzo dobrze blokuje i serwuje. Razem z nim w Spale ćwiczył też jego rówieśnik z Radomia Bartłomiej Bołądź (203 cm). Trzecim gigantem jest Paweł Gryc (207 cm), który w mistrzostwach Europy juniorów rozegrał tylko jedno spotkanie, ponieważ doznał kontuzji kolana. 19-latek już jest w kadrze Zaksy Kędzierzyn-Koźle. - Atakującego o takich możliwościach na mistrzostwach Europy juniorów nie widziałem - twierdzi Nawrocki. A przecież byli tam najzdolniejsi młodzi Rosjanie, Francuzi czy Włosi.

Według Nawrockiego, który jest koordynatorem w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Spale, coraz więcej młodych ludzi w Polsce chce trenować siatkówkę. - Każdy kolejny rocznik jest lepszy - podkreśla. - A po zdobyciu mistrzostwa świata zainteresowanie powinno być jeszcze większe. Bardzo wiele obiecuję sobie po dzisiejszych 16-latkach. To grupa o świetnych warunkach fizycznych, a do tego niesamowicie skoczna. Następcy mistrzów są, ale apeluję o cierpliwość, bo ustępujących mistrzów trudno zastąpić od razu.

Zobacz wideo
Więcej o:
Dodawanie komentarzy zostało wyłączone na czas ciszy wyborczej