Było 1:0 i 12:5 dla Polaków w drugiej partii wygranego 3:0 (25:14, 25:11, 25:12) spotkania z Czarnogórą, gdy Śliwka po wyskoku do skutecznego ataku z szóstej strefy wyraźnie się skrzywił. Wydawało się, że chwilę wcześniej trochę niefortunnie postawił nogę na boisku, a potem poczuł ból.
Przyjmujący podniósł rękę w kierunku sztabu szkoleniowego i po chwili został zmieniony. Trener Nikola Grbić wprowadził za niego Tomasza Fornala, a Śliwka do końca spotkania już na boisko nie wrócił. Szybko zajęli się nim fizjoterapeuci i widać było, że zawodnik czuł pewien dyskomfort, ale ewentualny uraz nie powinien być poważny.
Zapytaliśmy trenera Nikolę Grbicia o tę sytuację, a szkoleniowiec w odpowiedzi uspokaja. - To nic poważnego. Sprawdzimy to, ale nie martwiłbym się szczególnie tym zdarzeniem. Olek już, gdy schodził z boiska, to nie patrzył szczególnie na nogę - wyjaśnia Serb, wskazując, że zmiana Śliwki była raczej tylko środkiem ostrożności.
- Mamy małe bóle, które dokuczają zawodnikom, wszystkim. To niedogodności, ale też nie jakieś ogromne problemy. Zachowujemy spokój, bo odczuwanie bólu u zawodników to teraz normalna sprawa. Zwłaszcza gdy tyle gramy i trenujemy. Zazwyczaj pojawia się w miejscach, gdzie już wcześniej mieli urazy, np. w trakcie grania w klubach. To dla nich dyskomfort, ból, który pojawia się przewlekle, ale nie coś poważnego. Jeśli pracujesz w biurze, a nie skaczesz nad siatkę, to nie będziesz miał takich problemów. W przypadku siatkarzy są jednak nieuniknione. Używają wszystkich mięśni, więc to naturalne, że po jakimś czasie niektóre się odzywają - wskazuje Nikola Grbić.
Na szczęście przed Polakami teraz najprawdopodobniej aż trzy dni odpoczynku od gry. Jeden z nich muszą jeszcze wykorzystać na podróż do Bari we Włoszech, gdzie rozegrają spotkanie 1/8 finału tegorocznych ME. Zagrają w nim z Belgami, zapewne w niedzielę, choć Europejska Federacja Siatkówki (CEV) nie potwierdziła jeszcze oficjalnie tego terminu.