• Link został skopiowany

Miał być zbawcą polskiej kadry. Wrócił do niej po dwóch latach. Teraz musi walczyć

Agnieszka Niedziałek
Wilfredo Leona kilka lat temu przedstawiano jako zbawcę reprezentacji Polski siatkarzy, teraz walczy, by być w jej składzie na najważniejsze turnieje. Meczem towarzyskim z Argentyną wrócił do kadry po dwuletniej przerwie i pokazał, że podejmuje rękawicę. Ale to spotkanie było tylko przygrywką, bo jedne z ważniejszych meczów w biało-czerwonych barwach zagra on w przyszłym tygodniu.
Wilfredo Leon pracuje z Nikolą Grbiciem w Sir Safety Perugia
Fot. Bartosz Bańka / Agencja Wyborcza.pl

W ostatnich latach nie było chyba drugiego siatkarza, od którego oczekiwano aż tyle. Ale Wilfredo Leon zapracował na to sam kosmiczną momentami grą w Zenicie Kazań. Gdy pojawiły się pierwsze informacje o staraniach, by pochodzący z Kuby zawodnik grał w reprezentacji Polski, niektórzy zaczęli odliczać miesiące, a potem tygodnie i dni do jego debiutu. Na skutek różnych okoliczności w biało-czerwonych barwach nie grał tyle, ile by chciał i tak, jakby chciał on oraz kibice. A teraz konkurencja na przyjęciu w ekipie wicemistrzów świata jest tak duża, że Leon nie może być pewny miejsca nie tylko w podstawowym składzie, ale i "14", która będzie brała udział w kluczowych imprezach.

Zobacz wideo Kulisy finału LM w Turynie. Nikola Grbić wyrzucony z boiska przez koncert Sama Smitha

Leon zaliczył udaną rozgrzewkę w Płocku. Główny sprawdzian czeka go w Holandii

Leon musi teraz potwierdzić swoją wartość. Jeszcze rok temu wydawałoby się, że takie stwierdzenie to surrealizm, ale teraz jest faktem. Przyjmujący ma za sobą bardzo trudny sezon w Sir Safety Perugia, a w kadrze rok temu go nie było. W piątek rozegrał całe spotkanie i zagrał dobrze. Zdobył 13 punktów, miał 60 procent skuteczności w ataku, 53 proc. pozytywnego przyjęcia i asa. Ale liczby to nie wszystko. Widać było u niego spokój i dojrzałość w ataku, które nie były wcale czymś oczywistym w ostatnich miesiącach. Dobrze radził sobie na skrzydle i w atakach z drugiej linii. Ale wygrany przez Polaków 4:0 w Płocku mecz towarzyski z Argentyną jest tylko rozgrzewką, bo 29-latka ważny sprawdzian czeka w przyszłym tygodniu, w turnieju Ligi Narodów w Rotterdamie. Mecze w Holandii będą bardzo ważne pod kątem tego, czy przyjmujący będzie miał szansę zagrać przeciwko Argentynie po raz drugi w tym roku, w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk.

Leon, który 31 lipca będzie obchodził 30. urodziny, w latach 2015-18 stał się synonimem triumfów. Z Zenitem cztery razy z rzędu wygrał wtedy Ligę Mistrzów, a lista jego triumfów była znacznie dłuższa. Wtedy jeszcze musiał odczekać na zakończenie karencji za zmianę federacji narodowej i na debiut w reprezentacji Polski. Pierwszy występ w niej zaliczył 27 lipca 2019 roku w meczu towarzyskim z Holandią. Biało-Czerwoni rok wcześniej zdobyli mistrzostwo świata i nie brakowało głosów, że z Leonem w składzie właściwie mogą być niemal pewni wywalczenia w Tokio medalu olimpijskiego. Zamiast upragnionego i długo wyczekiwanego krążka było jednak bolesne rozczarowanie po porażce w ćwierćfinale. Cała drużyna grała wtedy słabiej, niż się spodziewano. Przyjmujący był jednym z jej jaśniejszych punktów, ale nie było to dla niego żadne pocieszenie.

W ostatnich latach złote medale w najważniejszych imprezach omijały go zarówno w barwach Perugii, jak i kadry. Leon nie stawał na najwyższym stopniu podium ani w LM, ani w mistrzostwach Europy 2019 i 2021. Zaczęła też o sobie dawać znać wieloletnia eksploatacja organizmu, bo czy to w Zenicie, czy w Perugii większość piłek, a już zwłaszcza te kluczowe, zawsze szła do niego. W sezonie 2021/22 zaczęły się mu dawać we znaki kłopoty z kolanem. Zdecydował się na zabieg na początku sezonu kadrowego i liczył, że wygra wyścig z czasem, by wrócić na mistrzostwa świata. Sam był dobrej myśli, ale trener Nikola Grbić ostatecznie z niego zrezygnował. Serb długo się zastanawiał, ale uznał, że 29-latek nie jest jeszcze gotowy do rywalizacji. Leon przyznał potem, że przez pewien czas był bardzo rozczarowany tą decyzją.

Drugie spotkanie z Grbiciem, ale w nowej roli. Pech Leona

W minionym sezonie klubowym na zdrowie przyjmujący już nie narzekał, ale po udanym początku Perugia wpadła w poważny kryzys i gra jej kapitana także była daleka od tej, do jakiej przyzwyczaił. Grbić jednak już od kilku miesięcy powtarzał, że tym razem Leona powoła. Od razu jednak zaznaczał, że musi go poznać od nowej, reprezentacyjnej strony.

- Biorę pod uwagę wszystko - dokonania i występy, ale i adaptację do kadry i jej potrzeb. Wilfredo znam jak na razie tylko z klubu, nie pracowałem z nim jeszcze w reprezentacji. Muszę się mu przyjrzeć pod tym względem – mówił szkoleniowiec w kwietniowej rozmowie ze Sport.pl.

Pech Leona polega na tym, że ostatnio to właśnie na jego pozycji jest najmocniejsza konkurencja w kadrze. W poprzednim sezonie Biało-Czerwoni zdobyli m.in. wicemistrzostwo świata, a w wyjściowej szóstce pewniakami byli Aleksander Śliwka i Kamil Semeniuk. Z bardzo dobrej strony pokazał się też Tomasz Fornal, a dobre wejścia z kwadratu dla rezerwowych miał Bartosz Kwolek.

Ostatni sezon klubowy to popis Fornala i Bartosza Bednorza, na którego w ostatnich latach trenerzy reprezentacji Polski nie stawiali. To jednak ten ostatni w dużym stopniu przyczynił się do sukcesów Zaksy Kędzierzyn-Koźle w minionych miesiącach i jego pozycja w kadrze jest obecnie raczej mocniejsza niż 12 miesięcy temu. Do tego dochodzi jeszcze Artur Szalpuk, który wrócił po jeszcze dłuższej przerwie. Ma za sobą świetną grę w Projekcie Warszawa i dobre występy w dotychczasowych spotkaniach kadry w tym sezonie. Na którym miejscu w tej hierarchii jest Leon? Trudno dokładnie powiedzieć, ale na pewno nie może czuć się pewnie.

Grupa, która wystąpiła w meczu z Argentyną, uda się teraz na turniej LN do Holandii. Grbić już wcześniej zapowiedział, że skład z trzeciego, ostatniego turnieju tych rozgrywek na Tajlandii prawdopodobnie zagra też w turnieju finałowym LN. A ten będzie pierwszym z trzech najważniejszych startów Polaków w tym sezonie. Dwoma pozostałymi są mistrzostwa Europy i turniej kwalifikacyjny do igrzysk. By zachować szanse na występ w nich i realnie liczyć się w walce o miejsce w składzie na przyszłoroczne zmagania olimpijskie – Leon musi zdać egzamin w Holandii. W piątek pokazał, że pilnie się do niego przygotowuje.

Więcej o: