W czwartek 19 stycznia Legionovia Legionowo wycofała się z rozgrywek Tauron Ligi. Piąty zespół poprzedniego sezonu był zmuszony do podjęcia takiej decyzji z powodu problemów finansowych. Sytuację klubu skomentowała między innymi była rozgrywająca, Alicja Grabka. "Gdyby nie my, to klubu nie byłoby już we wrześniu" - napisała w emocjonującym poście na Instagramie.
Za chwilę minął trzy miesiące od tego komunikatu, a zawodniczki dalej nie otrzymały należnych im pieniędzy. - Próbowaliśmy się dowiedzieć, czy mamy realne szanse na to, że cokolwiek odzyskamy. Skontaktowaliśmy się z prawnikiem, który wszczął działania, zgodne z porozumieniem zawartym z klubem. Wszystkim nam zależało przede wszystkim na tym, żeby usłyszeć prawdę, ale teraz widzę, że to raczej można włożyć między bajki - powiedziała Izabela Lemańczyk w rozmowie z TVP Sport.
Prezes klubu, Konrad Ciejka poinformował, że 30 stycznia został złożony wniosek o upadłość. - Zostaliśmy wezwani do uzupełnienia braków formalnych i w chwili obecnej kompletujemy dokumenty. Nie wiemy, kiedy wniosek będzie rozpatrzony. Pan Igor Łukasik niestety po raz kolejny okazał się niewiarygodnym partnerem do rozmów. Nie wywiązał się ze zobowiązania. Nie przekazał nam pierwszej transzy, którą był zobligowany zapłacić do 28 lutego. I prawdopodobnie z tej drugiej transzy, w maju, też nie ma zamiaru się wywiązać. Okazał się człowiekiem niewiarygodnym, jego słowo nic nie znaczy.
Chodzi o łączną kwotę 500 tysięcy złotych, którą firma Łukasika miała wypłacić klubowi, jako jego sponsor tytularny. W lutym miało to być 100 tysięcy złotych, a do końca maja brakujące 400 tysięcy.
- Można przewidzieć finał tej sprawy. Wierzyciele nie odzyskają swoich pieniędzy. To jest najbardziej prawdopodobny scenariusz. Tak naprawdę można w tej sytuacji wyłącznie dywagować na temat odpowiedzialności osób, które do tego doprowadziły. A także o ewentualnych rozwiązaniach systemowych, mających na celu minimalizowanie ryzyka nagłego upadku klubu, które powinny być opracowane przez PZPS i PLS - analizował prawnik Jan Łukomski, który zajmuje się tematem Legionovii Legionowo. Jego zdaniem nawet jeśli uda się odzyskać jakieś pieniądze, to nie będą to kwoty, które usatysfakcjonują wierzycieli.
- Najważniejsze na przyszłość jest ściślejsze monitorowanie sytuacji finansowej klubów przez PZPS, a może także PLS. Do tego surowsze przepisy licencyjne, które skutecznie uniemożliwią ciągłe zadłużenie się i granie w rozgrywkach na kredyt - dodawał prawnik, oceniając jaka nauka na przyszłość idzie z przykładu legionowskiego klubu.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
Drużyna z Legionowa po 11. kolejkach zajmowała ostatnią, dwunastą pozycję w ligowej tabeli z zerowym dorobkiem punktowym. Legionovia w rozegranych spotkaniach zdołała wygrać jedynie trzy sety. Zespół na najwyższym poziomie ligowym grał od 2012 roku, a najlepszy wynik osiągnął w sezonie 2019/2020, kiedy zajął czwarte miejsce.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Komentarze (9)
Upadek polskiego klubu. "Wierzyciele nie odzyskają swoich pieniędzy"
Profesjonalny zespół to taki, którego majątek to koszulki, spodenki i takie tam.
Hale i cała reszta to własność "samorządów", które nie liczą kosztów i budują drogo bo to dla naszych umiłowanych sportowców zawodowców.
Wybudować żłobek albo przedszkole? Jak państwo da to może się uda.
Priorytety to podstawa dobrego biznesu.