To są znakomite lata dla francuskiej siatkówki. Przed rokiem reprezentacja Francji zdobyła złoty medal igrzysk olimpijskich w Tokio, pokonując m.in. Polaków w ćwierćfinale 3:2. Już w tym roku Francuzi z kolei zwyciężyli w Lidze Narodów, ogrywając w finale reprezentację USA.
Teraz przed "Trójkolorowymi" kolejny cel, a mianowicie pierwsze mistrzostwo świata. Nie będzie to przesadą, gdyż Francja pozostaje w świetnej formie. W ostatnim sparingu przed początkiem turnieju pokazała moc i rozbiła pewnie Brazylię w Montpellier aż 4:0, grając na dwie "szóstki". Dlatego też mistrzowie olimpijscy podchodzą do mistrzostw w Polsce i Słowenii bardzo pewni siebie.
- Lato było długie, ale dobrze się przygotowaliśmy. Zależy nam na tym tytule. To jedyne trofeum, którego nam brakuje. Nasza grupa jest zgrana, dobrze się rozumiemy - mówił w rozmowie z "L'Equipe" lider Francuzów, Earvin N'Gapeth, cytowany przez Interię.
Ngapeth chwali także nowego trenera reprezentacji Francji, a w przeszłości wybitnego siatkarza - Andreę Gianiego. - Potrafi wymieniać podglądy, słucha, dyskutuje, pozostawia siatkarzom dużo wolności - tłumaczył.
Największym zagrożeniem dla Francji może być to, że rzadko kiedy jest ona w stanie rozegrać dwa udane turnieje w ciągu jednego lata. Przykład tego miał miejsce przed rokiem, gdy po mistrzostwie olimpijskim Francuzi na mistrzostwach Europy odpadli w 1/8 finału, przegrywając niespodziewanie z Czechami, i to aż 0:3.
- Abyśmy utrzymali koncentrację, Giani przypomina nam, że owszem, wygraliśmy Ligę Narodów, ale jednocześnie nigdy nie osiągamy dwóch dobrych wyników z rzędu - dodaje Benjamin Toniutti.
Reprezentacja Francji w fazie grupowej MŚ zmierzy się z gospodarzami - Słowenią, Niemcami oraz Kamerunem. Pierwszy mecz z Kamerunem Francja rozegra we wtorek.