Młodsi kibice siatkarscy mogą mieć problem z przypomnieniem sobie ostatniego rodaka, który był trenerem męskiej reprezentacji Polski. Od 2005 roku stale funkcję tę pełnią bowiem obcokrajowcy. Odwrotna tendencja dotyczyła do niedawna kobiecej kadry, z którą od 2009 roku nieprzerwanie pracowali krajowi szkoleniowcy. Seria została przerwana dopiero teraz za sprawą Stefano Lavariniego, który za kilka tygodni zadebiutuje w tej roli. 43-letni Włoch wcześniej z powodzeniem prowadził ekipę Korei Południowej, a obecnie trenuje jeden z czołowych kobiecych klubów - Igor Gorgonzola Novara.
- Bardzo się cieszę, że Polski Związek Piłki Siatkowej podjął decyzję o radykalniej zmianie na tym stanowisku. Uważam, że włoskie szkolenie jest bardzo dobre. Dlaczego wybiera się tamtejszych trenerów, a nie Polaków? Oczywiście, postawiliśmy wcześniej na rodaków, ale za dobrze to nie wyszło. Ja, mając doświadczenie sześciu sezonów gry we Włoszech, mogę powiedzieć, że to zupełnie inny świat - ocenia Małgorzata Glinka-Mogentale, która w przeszłości występowała w dwóch klubach z Serie A - Metodo Infoplus Vicenza Volley i Asystel Novara.
Mentalność, profesjonalizm, praca z głową
Jej zdaniem krajowi szkoleniowcy wciąż jeszcze wiele się muszą nauczyć od kolegów pod fachu z Italii. Co powinni przejąć od Lavariniego w pierwszej kolejności?
- Przede wszystkim mam nadzieję, że nauczy on takiej mentalności, profesjonalizmu, pracy z głową. Uważam, że to jest najważniejsze - wylicza dwukrotna mistrzyni Europy.
Włoch debiut w roli szkoleniowca biało-czerwonych zaliczy 24 maja podczas pierwszego z dwóch meczów towarzyskich z Niemkami w Nysie. W połowie kwietnia podał nazwiska 24 zawodniczek powołanych na Ligę Narodów, a do wtorku ma potwierdzić powiększoną o jeszcze jedną siatkarkę finalny listę zgłoszonych do tegorocznej edycji tych rozgrywek.
W tym gronie jest m.in. Joanna Wołosz, której powrót do drużyny narodowej z niecierpliwością był wyczekiwany przez kibiców. Poza cenioną rozgrywającą w składzie jest także kilka innych doświadczonych zawodniczek, ale jest również trochę nowych twarzy. W dużym stopniu Lavarini postawił na młode siatkarki.
- Nie brakuje mi tu nikogo. Nie brakuje żadnych dziewczyn, które by zmieniły reprezentację. Uważam, że trener zbudował po prostu swoją kadrę. Nie patrzył na poprzednie lata. Zaufał młodym zawodniczkom, w których widzi potencjał. Jeżeli będą pracować - a na pewno będą ciężko i mądrze pracować, bo jest bardzo dobry i doświadczony trener - to nie możemy zerkać w stronę siatkarek, które są już bardzo doświadczone. Musimy patrzeć perspektywicznie. Analizując skład, widać, że szkoleniowiec ma pomysł - zaznacza Glinka-Mogentale, która zaliczyła prawie 300 występów w reprezentacji.
"To nie jest praca jednego sezonu"
Koncepcja stawiania w dużym stopniu na młode i mniej doświadczone siatkarki przez Włocha może się wydawać nieco ryzykowna w kontekście kluczowego startu w tym roku, czyli mistrzostw świata, których Polska będzie współgospodarzem razem z Holandią. Glinka-Mogentale zastrzega, że należy ostrożnie podchodzić do oczekiwań wobec występu biało-czerwonych w rozpoczynającej się za niespełna pięć miesięcy imprezie.
- Oczywiście, każdy by sobie życzył, by dziewczyny zdobyły mistrzostwo świata, ale to jest tak wymagający turniej…To będzie ich pierwszy poważny występ w tym składzie i pod wodzą nowego trenera. Nie wiem, czy będzie miał on na tyle czasu, by przygotować drużynę perfekcyjnie. Ale to nie jest praca jednego sezonu, a właściwie nawet pół sezonu. Najważniejsze, żeby było widać, że jest jakaś zmiana, że dziewczyny wiedzą, co robić na boisku, że idzie to w dobrym kierunku - argumentuje dwukrotna triumfatorka Ligi Mistrzyń.
W jej oczach Lavarini wyraźnie zaczyna budowę reprezentacji z myślą o docelowej imprezie, czyli igrzyskach w Paryżu, które odbędą się za dwa lata. Zadanie utrudniać ma mu fakt, że nie zastał wypracowanej wcześniej bazy. Tym samym Glinka-Mogentale stawia zarzut pod adresem Jacka Nawrockiego, który prowadził drużynę narodową w latach 2015–21.
- Trener Nawrocki pracował z kadrą kupę czasu, ale nie stworzyła się wówczas zbytnio reprezentacja. Nie mamy żadnych fundamentów i to teraz trzeba znowu od początku robić. Potrzebny jest na czas. Czas, żeby znowu podnieść naszą reprezentację - podkreśla utytułowana siatkarka.