11 czerwca 2010 w Kielcach reprezentacja Polski zagrała towarzyski mecz z Chorwacją. Podczas akcji rywali w Karola Bieleckiego wpadł Josip Valcić i zahaczył palcem w oko Polaka. W taki sposób Bielecki doznał bardzo poważnej kontuzji. Przez kilka dni specjaliści z Polski i z Niemiec próbowali ratować oko szczypiornisty, ale niestety bezskutecznie. Zawodnik ogłosił nawet zakończenie kariery, ale decyzję zmienił i wrócił na najwyższy poziom.
Sytuacja wstrząsnęła sportową Polską, a szczególnie kolegami Bieleckiego z reprezentacji Polski. Kadra Bogdana Wenty osiągała wtedy sukcesy, a rozgrywający był jednym z jej liderów, a może i nawet najlepszym zawodnikiem na świecie. Po latach Sławomir Szmal przyznał, że on sam był kompletnie zdruzgotany tamtymi wydarzeniami.
- Dwa dni później ja byłem już na urlopie, u rodziców na wsi. To była bardzo ciężka rozmowa, ja się w ogóle bałem do Karola zadzwonić i z nim na ten temat porozmawiać - przyznał Szmal w rozmowie z Kanałem Sportowym. Były bramkarz reprezentacji wyjawił też, co wtedy czuł.
- Prawdę mówiąc to on mnie pocieszał, a nie ja jego. Ja siedziałem i beczałem, kiedy zdałem sobie sprawę, jak może wyglądać koniec kariery chłopaka, który tak naprawdę ją rozpoczął. To był wtedy najlepszy piłkarz ręczny na świecie i dopiero zapoczątkował swoją karierę - przyznał prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce.
W przeszłości Szmal wspominał też, że Bielecki powiedział do niego znamienne słowa. "Kasa, wszystko będzie dobrze" - usłyszał od kolegi ówczesny bramkarz, co wyjawił w rozmowie z TVP Sport. Sam stwierdził wtedy: "Kola, ja jestem załamany".
Karol Bielecki do gry wrócił po 1,5 miesiąca od fatalnej kontuzji. Później z reprezentacją Polski zdobył jeszcze brąz mistrzostw świata, z VIVE Kielce sześć razy wygrał mistrzostwo Polski, trzy razy Puchar Polski i raz Ligę Mistrzów.