Ruch Chorzów potrzebuje kolejnego Andrzeja Niedzielana

Porażka z Wisłą prowokuje pytanie czego brakuje niebieskim by ograć drużyny z czołówki ekstraklasy. - Piłkarzowi Ruchu musi towarzyszyć strach. Musi czuć, że jeżeli zawiedzie to już ktoś czeka by zająć jego miejsce - uważa Duszan Radolsky, były trener niebieskich.

Ekstraklasa.tv: Andrzej Niedzielan jak zwykle niezawodny ?

Z porażki z mistrzem Polski nikt nie robi na Cichej tragedii. W zgodnej opinii fachowców niebiescy i tak zdobyli jesienią zdecydowanie więcej punktów niż obstawiali najwięksi optymiści. Trener Waldemar Fornalik nie miał wątpliwości, że o przegranej przesądzili piłkarze, których Maciej Skorża wpuścił na boisko z ławki rezerwowych, czyli Wojciech Łobodziński i Rafał Boguski. Zmiennicy Ruchu nie dali swojej drużynie aż tak wiele. I to właśnie długa, ale jednak bezbarwna ławka rezerwowych, jest dziś największym problemem Ruchu. Poniżej oczekiwań grają tacy piłkarze jak Marcin Zając, Maciej Scherfchen czy Pavol Balaz. Trener Fornalik przyznał, że to nie jest żadne rozwiązanie, gdy w przypadku choroby czy kontuzji napastnika musi przesuwać do ataku pomocnika.

Przed meczem z Wisłą na Cichej plotkowano, że w przypadku porażki działacze nie będą mieć skrupułów i sprzedadzą zimą Macieja Sadloka, Artura Sobiecha i Andrzeja Niedzielana - najbardziej dziś pożądanych piłkarzy z Cichej. - Takie podejście do tematu jest chore! Stawiamy sobie cele, których nie może przekreślić jeden czy drugi mecz - odpowiadał trener.

Sympatyków klubu uspokaja Dariusz Smagorowicz, przewodniczący Rady Nadzorczej niebieskiej spółki. - Deklaruję, że nie przyłożę ręki do sprzedaży żadnego piłkarza - zapewnia, ale taka decyzja nie należy tylko od niego. Fornalik mówił po meczu z Wisłą, że w klubie ścierają się dwie opcje - jedna zakłada osłabienie, a druga wzmocnienie zespołu.

- Żeby grać jak równy z równym z takimi drużynami jak Wisła musimy się wzmocnić. Potrzebujemy przynajmniej dwóch doświadczonych piłkarzy. Nadal też musimy odważnie stawiać na naszą młodzież - mówi Smagorowicz.

Tak samo uważa Duszan Radolsky. Słowak, który prowadził Ruch po awansie do ekstraklasy, był na trybunach podczas niedzielnego spotkania. - Dla mnie Ruch to zespół na pierwszą ósemkę, ale żeby zaliczać się do ścisłej czołówki muszą pozyskać kolejnych piłkarzy na miarę Andrzeja Niedzielana. Rywalizacja wśród zawodników to fundament zwycięstw. Dlaczego angielskie klubu nigdy nie przestają się wzmacniać, pozytywnie mieszać w składach? Na Wyspach szanujący się trener musi mieć w kadrze po dwóch równorzędnych piłkarzy na każdą pozycję. Zawodnikowi musi towarzyszyć strach. Musi czuć, że jeżeli zawiedzie, to już ktoś czeka by zająć jego miejsce - mówi Radolsky.

W meczach z drużynami o mniejszym potencjale niż Wisła czy Lech niebiescy tuszowali przewagę rywala znakomitym przygotowaniem kondycyjnym i żelazną taktyką. - Do momentu strzelenia bramki Wiśle byli niezwykle zdyscyplinowaną drużyną. Świetnie się przesuwali po boisku. Nie przegrywali pojedynków jeden na jednego. Myślę, że gdyby nie strzelili tego gola, to pewnie skończyłoby się remisem. Paradoksalnie ta bramka pomogła Wiśle, a Ruch niestety zaczął świętować. To jednak nie zmienia mojej opinii, że ich jesienny bilans jest super. Dla mnie to rewelacja rozgrywek - chwali Słowak.

Sukces na boisku przyciąga też sponsorów. Na stadionowych banerach pojawiła się reklama firmy bukmacherskiej Tobet, a w klubie liczą, że to tylko początek współpracy. - Takiego zainteresowania meczem rozgrywanym na Cichej jeszcze nie doświadczyliśmy. Pamiętam spotkania podczas których w salce dla tzw. VIP-ów było pięć osób. Teraz catering zajął trzy pomieszczenia przez które przewinęło się ponad 150 osób. To pokazuje, że jest moda na Ruch i warto to wykorzystać - kończy Smagorowicz.

Chorzowska twierdza zdobyta przez Wisłę Kraków ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.