Zbigniew Boniek napisał w trakcie swej kariery piękną kartę w barwach Juventusu. Reprezentował barwy tego klubu w latach 1982-1985 i wygrał z nim zasadniczo wszystko, co się dało. Od mistrzostwa Włoch (1983/84), przez Puchar Włoch (1982/83), aż po pierwszą w historii turyńczyków Ligę Mistrzów, znaną wówczas jako Puchar Europy (1984/85). Potężny zespół, w składzie którego oprócz Polaka byli m.in. Paolo Rossi czy Michel Platini, pokonał w finale Liverpool 1:0 po golu Platiniego.
Oprócz Bońka w historii Juventusu nie było wielu Polaków. Zasadniczo solidny polski akcent mieliśmy dopiero w ostatnich latach, gdy w Turynie ujrzeliśmy Wojciecha Szczęsnego oraz Arkadiusza Milika. Pierwszy z nich rozegrał w Juventusie ponad 270 spotkań, po czym latem tego roku zakończył karierę, wznowioną niedługo później na rzecz Barcelony. Milik natomiast gra tam do dziś, choć w ostatnich miesiącach słowo "gra" niezbyt pasuje.
Polak od pół roku leczy uraz kolana odniesiony w towarzyskim meczu reprezentacji Polski przed Euro 2024 z Ukrainą. Stracił przez to pół sezonu, a jego przyszłość jest niepewna. Juventus gdyby nie uraz, sprzedałby go pewnie już latem. Dyrektor sportowy klubu Cristiano Giuntoli zapewniał niedawno, że klub nadal wierzy w Polaka, a ten pasuje do stylu gry trenera Thiago Motty. Wszystko jednak się okaże. Pamiętajmy bowiem, że Milik skończy w przyszłym roku 31 lat, a już wcześniej był głównie zmiennikiem Dusana Vlahovicia.
I to właśnie Vlahović otrzymał sporo pochwał od wspomnianego Zbigniewa Bońka. Były prezes PZPN wypowiedział się o Serbie dla Amazon Prime Video przed meczem Juventusu z Aston Villą w Lidze Mistrzów. Boniek wspominał w rozmowie mecze z tym klubem w ćwierćfinale Pucharu Europy w 1983 roku, gdy Villa broniła tytułu. Juventus wygrał wówczas 2:1 i 3:1, awansując do półfinału (gdzie ograł Widzewa Łódź).
- To były trzy fantastyczne lata, bardzo piękne, z twardymi i inteligentnymi ludźmi. Nie było żadnej rywalizacji. Mówiliśmy tylko po włosku, wszyscy komunikowali się ze sobą i nikt nie zamykał się w swoich pokojach. Zawsze byliśmy razem. Kiedy wylosowaliśmy Aston Villę, wiedzieliśmy, że bronią tytułu, to był ciężki mecz - powiedział Boniek, cytowany przez calciomercato.com.
Co natomiast miał do powiedzenia o Vlahoviciu? Boniek nie krył zachwytów nad rywalem Milika w walce o skład. - Bardzo go lubię. On jest ciągle niebezpieczny i zawsze ma zabójczą minę. Myślałem, że strzeli jeszcze więcej bramek przez te dwa lata - ocenił były prezes PZPN. Serb gra w Juventusie od stycznia 2022 roku. W tym czasie zagrał dla zespołu 117 razy i strzelił 50 goli. Ten sezon to dziewięć trafień Vlahovicia w szesnastu meczach.