W środę Arkadiusz Milik został skreślony przez Napoli z listy zawodników uprawnionych do gry w Serie A, zaś w czwartek dowiedział się, że ominie także mecze fazy grupowej Ligi Europy. To efekt zamieszania transferowego z udziałem napastnika. Przez wiele tygodni wydawało się, że Polak trafi do Juventusu, ale ostatecznie transfer się wysypał na ostatniej prostej. Później Milik odrzucał oferty m.in. Romy i Fiorentiny. Tym samym pozostał w Napoli, ale przez fakt, że nie chciał przedłużyć kontraktu (wygasa latem 2021 roku) prezes Aurelio De Laurentiis uznał, że zrobi z Milika "niewolnika". Polak przez najbliższe miesiące będzie trenował indywidualnie, a na meczach będzie siedział na trybunach, zamiast na ławce rezerwowych.
Gennaro Gattuso nie może jednak narzekać na brak napastników. Włoch ma do dyspozycji Victora Osimhena ściągniętego latem za rekordowe (dla Napoli) 70 milionów euro. Oprócz niego są: Dries Mertens, najskuteczniejszy piłkarz w historii klubu, oraz Andre Petagna, czyli solidny ligowiec.
W kadrze jest też doświadczony Fernando Llorente (ale on może grać tylko w lidze). W razie czego na pozycji numer "9" mogą zagrać także Hirving Lozano i Lorenzo Insigne. Wśród piłkarzy zgłoszonych do LE nie zabrakło Piotra Zielińskiego.