Mistrzowie Włoch otworzyli wynik meczu już po 180 sekundach od pierwszego gwizdka. Giorgio Chiellini zgrał piłkę głową do Samiego Khediry, który strzałem z półwoleja pokonał bezradnego Stefano Sorrentino.
Juventus zdecydowanie dominował i wydawało się, że kolejne bramki dla turyńczyków są jedynie kwestią czasu. Zamiast wysokiego prowadzenia, do szatni goście schodzili z remisem. Przed przerwą niespodziewanie do wyrównania doprowadził po dośrodkowaniu Emanuele Giaccheriniego Mariusz Stępiński. To był pierwszy i przedostatni zarazem celny strzał na bramkę Chievo w tym spotkaniu.
Po zmianie stron wciąż przeważał Juventus, ale zespół z Werony od czasu do czasu potrafił zaskoczyć kontratakiem. Jeden z nich przyniósł Chievo rzut karny. Giaccheriniego faulował w szesnastce Joao Cancelo, a sam poszkodowany zamienił jedenastkę na gola.
Juventus podkręcił tempo i przez ostatnie pół godziny praktycznie nie schodził już z połowy Chievo. W 75. minucie po ogromnym zamieszaniu w polu karnym piłkę do własnej bramki skierował głową Mattia Bani, a w doliczonym czasie trzy punkty podopiecznym Massimiliano Allegriego zapewnił Federico Bernardeschi.
Całe spotkanie w barwach Starej Damy rozegrał Cristiano Ronaldo, ale Portugalczyk nie miał dużego udziału w wygranej Juventusu. Kilka razy groźnie uderzał z dystansu, ale wyraźnie widać było, że jeszcze nie rozumie się idealnie z nowymi kolegami.