• Link został skopiowany

Krzysztof Piątek lśnił! Jego akcja obiegła Niemcy. "Kuriozum", ale też "wielki występ"

"Krzysztof Piątek lśnił i to nadgryzło walczący o Ligę Mistrzów Bayer Leverkusen". "Wielki występ Polaka" - pisze "Sueddeutsche Zeitung" o zwycięstwie Herthy 2:0 po dwóch golach wypracowanych przez Krzysztofa Piątka.
Fot. Michael Sohn / AP

Tego jeszcze Krzysztof Piątek nie poznał, od kiedy wyjechał z Polski: takie zachwyty po meczu bez gola. We Włoszech, gdy był w formie, gole przyciągały całą uwagę. Gennaro Gattuso, jego trener w Milanie, żartował nawet, że Piątka nic innego nie interesuje niż strzelanie goli, nawet podczas rozgrzewek się niecierpliwi: kiedy strzelamy. A potem, gdy Polak przestał strzelać, została pustka, której nie potrafił zapełnić ani Piątek, ani jego kolejni trenerzy. Przez dobre pół roku nie było okazji, by   przypomnieć, że to jest też piłkarz, który dużo na boisku widzi i rozumie. Michał Probierz dawał mu opaskę kapitana właśnie dlatego, że napastnik Cracovii potrafił dobrze przetworzyć na boisku uwagi z ławki. Ale utarło się w Serie A, i na początku w Bundeslidze, że Piątkowi się daje piłkę, żeby strzelał, a nie gra z nim w piłkę.

Zobacz wideo Świetny występ Krzysztofa Piątka i niespodziewane zwycięstwo Herthy [ELEVEN SPORTS]

Piątek w Milanie: gol co 300 minut. Piątek w Hercie: gol co 200

Teraz wreszcie udał się Polakowi mecz, po którym to na niego spadają największe pochwały, choć do bramki nie strzelił. „Bayer Leverkusen przegrał, bo Piątek lśnił” – pisze „Sueddeutsche Zeitung” po meczu, w którym walczący o Ligę Mistrzów Bayer został bez punktu, a oba gole dla Herthy wypracował Piątek. Choć w przypadku tego na 2:0 „wypracował” – to jak nic nie powiedzieć. „Ten gol ustawił Hercie mecz i zepsuł humor trenerowi rywali Peterowi Boszowi. To był kuriozalny gol, który w całości przygotował jeden piłkarz, ale to nie on go zdobył” – pisze „Sueddeutsche Zeitung” o sytuacji z drugiej połowy, gdy rajd Piątka, wbiegającego już niemal z piłką do bramki, skończył strzałem Dodi Lukebakio.

- 99 procent bramki należy do niego, 1 procent do Lukebakio. Ale ktoś musiał strzelić –  mówił po meczu trener Bruno Labbadia. - Chciałem strzelać – mówił po spotkaniu Piątek. Ale złych emocji w tym nie było, po golu pobiegł wyściskać Lukebakio. Belg zabrał mu bramkę, ale dodał rozgłosu, bo ta sytuacja robiła w sobotę furorę w mediach. Polak ma teraz w Hercie cztery ligowe gole, tyle samo ile zdobył w pierwszym półroczu w Milanie. Ale tam potrzebował na to więcej minut: prawie 1200, a w Hercie niewiele ponad 800. I z półrocza w Milanie po odsączeniu goli zostanie bardzo niewiele miłych wspomnień.

Krzysztof Piątek dostaje coraz więcej szans

A w Berlinie po restarcie Bundesligi wszystko zaczęło iść dla niego w dobrą stronę, choć najpierw musiał zrobić krok w tył i zaczynać od ławki rezerwowych. Można było wtedy zwątpić: czy nowy trener Bruno Labbadia widzi dla niego tylko taką rolę, czy też chce go budować krok po kroku i postawić na niego w pełni, gdy już go odpowiednio przygotuje. Polak dostawał coraz więcej minut w kolejnych meczach, w końcu dostał miejsce w składzie. I nie oddaje go. Ale w ostatnich tygodniach było tak, że Piątek rósł, a Hertha przygasała, przegrała trzy mecze z rzędu. A teraz wreszcie Piątek miał podwójną satysfakcję.

„Był niezmordowany” – pisze „Tagesspiegel” o meczu, w którym Polak brał udział w pięknym rozegraniu akcji skończonej asystą Lukebakio i golem Mateusa Cunhi na 1:0, miał w pierwszej połowie szansę na wypracowanie kolejnego gola (niewykorzystana okazja Cunhi po jego podaniu), a w drugiej połowie dołożył „fantastyczne solo do linii bramkowej” („Tagesspiegel”).

Dobrze wpasował się w ustawienie Herthy, która ograła rywala mądrą taktyką, przetrwała czas przewagi Bayeru i była efektywniejsza w wykorzystywaniu swoich szans. „W czym ogromny  udział ma Piątek” – chwali „Sueddeutsche Zeitung”. Za tydzień Hertha gra ostatni mecz sezonu w Bundeslidze. Znów z rywalem walczącym o Ligę Mistrzów: Borussią Moenchengladbach.

Przeczytaj także:

Więcej o:

WynikiTabela