W minionym sezonie ekipa z Wolfsburga grała w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Nikt wtedy by nawet nie pomyślał o tym, że 14 miesięcy później czeka ją walka o utrzymanie w Bundeslidze. A jednak. Drużyna Jakuba Błaszczykowskiego wpadła w poważne tarapaty. Nie tylko sportowe, ale też finansowe, bo Volkswagen - główny sponsor - zaczął przeznaczać na klub dużo mniejsze pieniądze.
Zły klimat wokół klubu słabo wpłynął na zespół, który przez ostatni tydzień musiał drżeć o utrzymanie w Bundeslidze. W czwartek "Wilki" w pierwszym meczu barażowym pokonały jednak u siebie Eintracht Brunszwik 1:0 i nastroje się trochę poprawiły. Ale tylko trochę, bo piłkarze Andriesa Jonkera nie zachwycili - bardziej sprawiedliwym wynikiem byłby remis.
W drugim meczu na wyjeździe też nie grali rewelacyjnie. Brunszwik straty mógł odrobić szybko, bo już w 13. minucie - Christoffer Nyman zmarnował jednak 100 proc. sytuację. Więcej tak dobrych okazji nie było. To znaczy nie było ze strony gospodarzy, którzy nie wyglądali na zespół walczący za wszelką cenę o awans. Co więcej, zaraz po przerwie - w 49. minucie - popełnili błąd w obronie, dopuszczając do strzału Vierinhę.
W tym momencie potrzebowali trzech bramek, by odwrócić losy rywalizacji. Nie zdobyli nawet jednej. I to Wolfsburg - po słabym, ale wygranym 2:0 dwumeczu - utrzymał się w Bundeslidze.
Utrzymanie Wolfsburga wcale nie musi jednak oznaczać dobrych wieści dla Jakuba Błaszczykowskiego. Dziennikarze prestiżowego magazynu "Kicker" twierdzą, że polski pomocnik znalazł się na liście piłkarzy, których latem niemiecki klub będzie chciał sprzedać za wszelką cenę.
Błaszczykowski w barażowych meczach z Brunszwikiem nie zagrał z powodu kontuzji. Na mecz z Rumunią (10 czerwca) ma być jednak gotowy.
Komentarze (1)
Jakub Błaszczykowski nie spada z Bundesligi. VfL Wolfsburg wygrywa z Eintrachtem Brunszwik