Sprawą zainteresował się specjalny organ, oceniający i zajmujący się pracą arbitrów w Anglii. Pierwszą decyzją jest tymczasowe odsunięcie sędziego, lecz po zakończeniu śledztwa kara może być jeszcze surowsza.
Arsenal w spotkaniu 30. kolejki Premier League mógł znacząco przybliżyć się do zdobycia mistrzostwa Anglii. Londyńczycy prowadzili 2:1 aż do 87. minuty, gdy gola wyrównującego dla Liverpoolu zdobył Roberto Firmino. W związku z tym zespół Mikela Artety stracił cenne punkty i coraz bardziej czuje na plecach oddech drugiego w tabeli Manchesteru City, którego do Arsenalu dzieli już tylko sześć punktów.
Atmosfera od początku była bardzo napięta. W pierwszej połowie gra wielokrotnie była zatrzymywana przez nadmierną agresję z obu stron, a arbiter główny Paul Tierney w ciągu 45 minut rozdał aż pięć żółtych kartek. Zaraz po ogłoszeniu przerwy do sędziego liniowego z pretensjami podszedł zawodnik Liverpoolu, Andrew Robertson, który naruszył jego nietykalność złapaniem go za rękę. Piłkarz za to od razu ukarany został żółtą kartką, a komisja ligi może wykluczyć go nawet na kilka kolejnych spotkań. Jednak nie tylko on zachował się wbrew zasadom. Sędzia, którego dotknął Robertson odpowiedział mu uderzeniem łokciem w brodę, co wywołało niemałą aferę w mediach.
Na nieszczęście sędziego jego skandaliczne zachowanie zarejestrowały kamery, a nagranie natychmiastowo obiegło internet. Constantine Hatzidakis, bo tak nazywa się bohater afery, może mieć teraz duże kłopoty, gdyż sprawą zainteresował się PGMOL, angielski organ kontrolujący pracę i zachowanie sędziów.
Organizacja po meczu wydała oficjalne oświadczenie o podjęciu odpowiednich kroków w kwestii zachowania Hatzidakisa: "Jesteśmy świadomi incydentu z udziałem sędziego asystenta Constantine'a Hatzidakisa i obrońcy Liverpoolu Andrew Robertsona w przerwie meczu Liverpool - Arsenal na Anfield. Z pewnością przeanalizujemy sprawę" - oświadczyło PGMOL.
Teraz redakcja "Sky Sports" poinformowała o pierwszej decyzji PGMOL w sprawie całej afery. Otwarte zostało śledztwo, a do jego zakończenia Constantine Hatzidakis pozostanie odsunięty od pracowania przy jakichkolwiek meczach organizowanych przez Angielski Związek Piłki Nożnej.
W spotkaniu Arsenalu z Liverpoolem szansę na grę dostał reprezentant Polski, Jakub Kiwior, który zameldował się na boisku na ostatnie kilkanaście minut. Niestety, po wejściu obrońcy na plac gry jego Arsenal stracił bramkę, a prasa i kibice gorzko ocenili jego występ. "Został wprowadzony, żeby wzmocnić obronę, ale nie wyszło" - napisał angielski portal goal.com.
Więcej podobnych treści przeczytasz na stronie Gazeta.pl