Najgłośniejsze spotkanie 30. kolejki Premier League nie zawiodło i dostarczyło kibicom wiele emocji. Liverpool zremisował z Arsenalem 2:2, chociaż to goście wygrywali 2:0 już po 28. minutach spotkania. Mohamed Salah zmarnował rzut karny, a Arsenal w końcówce spotkania ratował Aaron Ramsdale i obrońcy, którzy wybijali piłkę z linii bramkowej. Nie brakowało również gigantycznej kontrowersji, której bohaterem okazał się jeden z sędziów liniowych.
W pierwszej połowie spotkania było wiele przerw spowodowanych ostrą grą zawodników obu zespołów oraz trzema bramkami. Na przerwę zawodnicy schodzili przy stanie 2:1 dla Arsenalu, a Andy Robertson postanowił wykorzystać ten moment na dyskusję z jednym z sędziów liniowych. Podszedł do niego bardzo blisko i dotknął go ręką, co najwyraźniej zdenerwowało arbitra. Niemal bez zastanowienia "odsunął" piłkarza, uderzając go łokciem w brodę.
Według zasad żaden z zawodników nie powinien dotykać sędziego rękami, więc Robertson już po zejściu z boiska obejrzał żółtą kartkę. Za takie zachowanie Szkot mógł nawet zostać ukarany czerwoną kartą, a komisja ligi może wykluczyć go z kolejnych spotkań. Kara może czekać też sędziego, który nie powstrzymał nerwów i uderzył zawodnika. Żadnej ze stron nic się nie stało, ale takie sytuacje są niezgodne z przepisami. Niedługo po meczu pojawiło się oficjalne oświadczenie organu zajmującego się oceną pracy sędziów w Anglii.
"Jesteśmy świadomi incydentu z udziałem sędziego asystenta Constantine'a Hatzidakisa i obrońcy Liverpoolu Andrew Robertsona w przerwie meczu Liverpool - Arsenal na Anfield. Z pewnością przeanalizujemy sprawę" - oświadczyło PGMOL.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Arbitrem głównym meczu był Paul Tierney, a sędziami liniowymi Constantine Hatzidakis i Scott Ledger. To właśnie Hatzidakis był tym, który w nieprzyjemny sposób potraktował Andy'ego Robertsona.
Remis 2:2 w spotkaniu Liverpoolu z Arsenalem spowodował, że drużyna Jurgena Kloppa zmniejszyła stratę do miejsc gwarantujących grę w europejskich pucharach. Do piątego Tottenhamu traci dziesięć punktów. Z kolei pierwszy Arsenal ma już przewagę sześciu punktów nad drugim Manchesterem City.