Ci kibice Ruchu, którzy choć kilka minut spóźnili się na pierwszy gwizdek domowego spotkania z Miedzią, stracili sporo ważnych akcji z tego widowiska. Jednocześnie ciężko im tego powodu współczuć, gdyż mowa o dwóch golach, które Miedź zdołała strzelić w zaledwie sześć minut gry. Mało który fan chciałby oglądać tak beznadziejny początek meczu w wykonaniu swojego zespołu.
Jednak postronni kibice (a także oczywiście sympatycy Miedzi) mieli sporo powodów do zadowolenia. Zwłaszcza druga bramka Kamila Antonika robiła spore wrażenie. Kiedy po zamieszaniu w polu karnym, futbolówka wylądowała na linii szesnastego metra, napastnik gości huknął z całej siły, a chwilę później piłka zatrzepotała w prawym roku siatki. Zasłonięty Jakub Bielecki nawet nie miał szans zareagować na ten strzał.
Chwilę wcześniej zespołowi trenera Wojciecha Łobodzińskiego prowadzenie dał Iwo Kaczmarski, więc Miedź ustawiła się w naprawdę komfortowej sytuacji. Ruch starał się otrząsnąć po tak fatalnym starcie. Pod koniec pierwszej połowy strzelił nawet bramkę kontaktową, której autorem był Dominik Preisler. Ale przyjezdni na przerwę schodzili z zasłużoną przewagą gola.
Drugą połowę "Niebiescy" rozpoczęli z animuszem i przez 20 minut byli stroną, która dyktowała warunki spotkania. Z czasem jednak osłabli, a Miedź coraz lepiej radziła sobie z rozbrajaniem ich kolejnych ataków. Następnie w poczynania gospodarzy wkradła się frustracja, czego skutkiem była spora szamotanina z błahego powodu. Otóż stwierdzili oni, że piłkarze Miedzi po faulach kradną za dużo czasu, leżąc na murawie.
Koniec końców, chorzowianie nie zdołali nawet doprowadzić do remisu i zaliczyli trzecią porażkę z rzędu, a ostatnią wygraną w lidze zanotowali w 2024 roku. Ta okropna seria sprawiła, że szanse Ruchu na grę w przyszłym sezonie w Ekstraklasie są już bardzo niewielkie.
Po 27. kolejkach Betclic 1. Ligi Niebiescy zajmują 10. miejsce w tabeli z dorobkiem 37 punktów. Na 6. pozycji, więc ostatnim miejscu gwarantującym grę w barażach o Ekstraklasę, znajduje się Wisła Kraków, która zgromadziła 46 punktów. Oba zespoły rozdzielają kolejno: GKS Tychy (41 pkt.), Górnik Łęczna (40 pkt.), i Znicz Pruszków (39 pkt.). Z kolei Miedź Legnica na siedem kolejek do końca sezonu umocniła swoją pozycję na miejscach barażowych.