W trzeciej kolejce Ligi Konferencji Legia Warszawa na własnym boisku mierzyła się z Dynamem Mińsk. UEFA - w przeciwieństwie do wielu innych organizacji sportowych - z rywalizacji międzynarodowych zdecydowała się wykluczyć jedynie rosyjskie zespoły, oszczędzając ich białoruskiego sojusznika.
Przez to można było się spodziewać, że sytuacja na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej będzie napięta. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem kibice Legii dali jasno do zrozumienia, co sądzą o dyktatorze Białorusi Aleksandrze Łukaszence. "Łukaszenka, c**j ci w d**ę!" - wykrzyczeli fani Legii z Żylety.
"Legia gra z ulubionym klubem Łukaszenki. Żyleta z mocnym przekazem, a w sektorze gości brawa i biało-czerwono-białe flagi sprzeciwu" - relacjonował prosto ze stadionu przy ulicy Łazienkowskiej dziennikarz Sport.pl Dominik Wardzichowski.
W sektorze gości pojawili się wrogowie reżimu Łukaszenki, którzy wywiesili flagi kraju sprzed władania dyktatora - charakterystyczna dla ruchu sprzeciwu. Kibice Dynama Mińsk włączyli się także do okrzyków: "Łukaszenka! Co? Ty k***o!". Pojawiały się także inne okrzyki, piętnujące Łukaszenkę. "K***o wąsata, ty zdechniesz jak zwykła szmata", "Wąsacz to faja. Putinowi liże jaja" - to niektóre z nich.
W pewnym momencie w sektorze gości pojawiła się ochrona, która próbowała usunąć transparenty uderzające w Łukaszenkę.
W drugiej połowie fani przyjezdnych wywiesili kolejną oprawę, przypominając o więźniach politycznych. "Głosy uciszone, ale nie mogą zostać zapomniane. Uwolnić wszystkich więźniów politycznych" - brzmiał napis.
Co ciekawe, ten mecz nie jest transmitowany przez białoruską telewizję rządową z uwagi na strach przed niepochlebnymi zachowaniami wobec władzy w tym kraju.