Legia Warszawa nie tak wyobrażała sobie rewanż z Molde w 1/16 finału Ligi Konferencji Europy. Wicemistrzowie Polski na własnym stadionie mieli pójść za ciosem i odrabiać straty z pierwszego meczu (2:3). Zamiast tego już po minucie stracili gola. Potem dali sobie wbić jeszcze dwa, a sami nie byli w stanie odpowiedzieć. W fatalnym stylu przegrali 0:3 i zakończyli udział w europejskich pucharach. Norweska prasa miała dla Legii zero litości.
Dziennik "Dagbladet" o zespole Molde napisał wprost "Błysnęli w Europie" - Dwa pierwsze gole Fredrika Gulbrandsena i Eirika Hestada zapewniły, że Molde szybko w stolicy Polski mogło opuścić gardę. W połowie drugiej połowy Gulbrandsen przypieczętował awans, strzelając na 3:0 i w sumie podwyższając wynik dwumeczu na 6:2 - podsumowano.
Żadnych wątpliwości nie pozostawiła stacja NRK. - "Molde rozwaliło Legię Warszawa na wyjeździe" - odtrąbiła w tytule. - Zespół już po minucie w szokujący sposób otworzył wynik i przez cały mecz dominował Polaków. Legia też miała swoje okazje, ale na własnym boisku zupełnie nie układało się to po jej myśli. A Molde zdołało zmieść każdy jej atak - czytamy.
"Potężne Molde z pokazem siły" - tak starcie podsumowała z kolei norweska TV2. Przywołała też słowa strzelca dwóch bramek Fredrika Gulbrandsena, którego określiła "najważniejszym graczem meczu". - Gramy fantastyczny mecz na wyjeździe. Zwycięstwo 3:0 z Legią w tym rozdaniu budzi szacunek - powiedział.
"Prawie niewiarygodne" - tak w tytule to, co wydarzyło się w Warszawie określił portal VG. Norwegowie pisali wręcz o "deklasacji". - Przeciwko Legii załoga Erlinga Moe zaliczyła jeden z najlepszych występów w historii klubu. Zarówno zbiorowo, jak i indywidualnie, niebieskie koszulki błyszczały - mogliśmy przeczytać.
Norweski Eurosport przed spotkaniem miał pewne obawy ze względu na przebieg poprzedniego starcia i tylko jedną bramkę zaliczki. Stadion Legii nazwał zaś "kotłem czarownic". - Nie minęło więcej niż 61 sekund, a Fredrik Gulbrandsen uciszył wrzący Stadion Wojska Polskiego - zauważył. Stacja zwróciła także uwagę, że Legia podobnie jak tydzień temu agresywnie wyszła na drugą połowę, ale jej zaciekłe ataki zatrzymał bramkarz Oliver Petersen. - Powietrze z balonu Legii całkowicie zeszło, a błękitne koszulki nie miały problemów z kontrolowaniem wyniku - dodano.