Więcej sportowych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Holenderskie media informują, że wśród osób obecnych w restauracji zaatakowanym przez lokalnych kibiców znajdował się m.in. prezes niemieckiego klubu. Jedna osoba wymagała również hospitalizacji. Do ataku doszło w środowy wieczór, dzień przed meczem Feyenoordu Rotterdam z Unionem Berlin. W stronę działaczy poleciały krzesła oraz inne przedmioty. Policja zatrzymała w tej sprawie jednego 25-letniego mężczyznę.
- Na szczęście obyło się bez poważnych obrażeń. Grupa składała się w około 1/3 z kobiet i były tam osoby starsze - powiedział rzecznik Unionu Berlin, Christian Arbeit. Oficjalne oświadczenie opublikował również Feyenoord Rotterdam.
Restauracja, w której doszło do skandalicznych wydarzeń znajduje się w centrum Rotterdamu. "Całkowicie karygodny incydent, który nie powinien spotkać nikogo, kto jest gościem w mieście podczas tego, co powinno być miłym europejskim wieczorem piłkarskim" - komentuje w ten sposób zachowanie kibiców Feyenoord.
Holenderski klub oznajmił, że "jest przerażony" i zamierza się "zdystansować w każdy możliwy sposób od ludzi, którzy zniżyli się do tego tchórzliwego czynu". "Nikt, kto w tak szalony sposób stawia Feyenoord i miasto w negatywnym świetle, nie może lub nie powinien nazywać się kibicem" - czytamy na oficjalnej stronie.
Wspomnijmy, że w Unionie Berlin występuje jeden z reprezentantów Polski - Tymoteusz Puchacz. Być może obrońca zagra w najbliższym meczu w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy i pokaże trenerowi, że zasłużył na więcej minut na boisku. Polak dołączył do berlińskiej drużyny w lipcu br. Dotychczas występował tylko w europejskich pucharach: zagrał 2 na 2 mecze w eliminacjach LKE oraz w dwóch poprzednich meczach fazy grupowej. W kadrze klubu z Berlina znajduje się także Paweł Wszołek, który jeszcze nie zadebiutował w pierwszym zespole.