Do trzech razy sztuka? We wtorek wieczorem odbyła się trzecia i ostatnia odsłona trójmeczu Napoli z Milanem, rozgrywanego w ostatnich tygodniach. Poprzednie dwa spotkania wygrali mistrzowie Włoch, którzy najpierw w lidze rozbili rywala na jego stadionie aż 4:0, a następnie przed tygodniem w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów ograli go skromnie 1:0 po golu Ismaela Bennacera. Teraz rywalizacja wracała na Stadio Diego Armando Maradona w Neapolu, a lider Serie A z Piotrem Zielińskim w wyjściowej jedenastce nie zamierzał składać broni w walce o półfinał najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek w Europie, tym bardziej, że do jego składu wrócił po kontuzji najlepszy strzelec - Victor Osimhen.
Napoli od pierwszych sekund rzuciło się do szaleńczych ataków i próbowało zadusić swojego przeciwnika zabójczym pressingiem, który pozwalał gospodarzom błyskawicznie odbierać piłkę już na połowie Milanu. Problem lidera Serie A polegał jednak na tym, że pomimo kłopotów w grze z piłką mistrzowie Włoch wspaniale byli zorganizowani w defensywie, przez co ataki Azzurrich nie dawały żadnych groźniejszych sytuacji przed bramką Mike'a Maignana.
Strzały z kilkunastu metrów Chwiczy Kwaracchelli, którego doskonale zatrzymywał Davide Calabria, a także Matteo Politano czy Piotra Zielińskiego albo mijały bramkę przyjezdnych, ale były na tyle mizerne, że Maignan nie miał żadnych problemów ze skuteczną interwencją.
A Milan, jak już się wydostawał z własnej połowy, to atakował niezwykle groźnie. W 21. minucie praktycznie pierwszy taki atak zakończył się złą interwencją we własnym polu karnym Mario Ruiego, który ewidentnie faulował Rafaela Leao. Szymon Marciniak nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny, ale tego nie zdołał wykorzystać Olivier Giroud, którego uderzenie odbił Alex Meret. To była dopiero druga niewykorzystana jedenastka przez Girouda w karierze - pierwsza miała miejsce ponad 10 lat temu.
Kilka minut później Giroud stanął przed kolejną doskonałą szansą, otrzymując piłkę w centrum pola karnego, jednak znów przegrał pojedynek z Meretem. Niedługo po tym kolejny cios spadł na drużynę gospodarzy, gdyż okazało się, że gry nie mogą kontynuować kontuzjowani Matteo Politano i Mario Rui. Szczególnie w przypadku pierwszego z nich wyglądało to na poważny uraz ścięgna Achillesa.
Jednym z tych, którzy weszli na boisko, był Hirving Lozano i to on grał rolę główną w sporej kontrowersji, która miała miejsce w 37. minucie. Pierwotnie wydawało się, że Rafael Leao wybił piłkę wślizgiem w ostatniej chwili spod nóg Meksykanina w polu karnym. Tak też uważał Szymon Marciniak, ale powtórki pokazały, że Portugalczyk trafił też w stopę Lozano. Mimo tego, VAR nie zmienił jego decyzji, sygnalizując, że nastąpiło trafienie w piłkę przez zawodnika Milanu.
"Błąd VARu. Marciniak mógł taką sytuację przeoczyć. Dynamika duża" - napisał o tej sytuacji na Twitterze Marcin Borski, były polski sędzia międzynarodowy.
Nie było karnego dla Napoli, ale już kilka minut później był gol dla Milanu. Jednak to w tym przypadku potwierdziło się wspomniane we wstępie powiedzenie "do trzech razy sztuka".
W 43. minucie absolutnie genialną akcją indywidualną popisał się Rafael Leao, który mniej więcej na 30. metrze przed własną szesnastką przejął fatalne podanie Tanguy'ego Ndombele i popędził przez ponad pół boiska, mijając po drodze trzech rywali, w tym Giovanniego Di Lorenzo i Amira Rrahmaniego, po czym wyłożył piłkę na pustą bramkę, a Olivier Giroud tylko dopełnił formalności i było 0:1.
Druga część spotkania to dominacja Napoli, ale tylko w posiadaniu piłki. Ataki gospodarzy były wciąż dobrze powstrzymywane przez defensywę Milanu. Wreszcie jednak zaczął wygrywać pojedynki Chwicza Kwaracchelia, ale gdy udało mu się minął Davide Calabrię i pomagającego mu pomocnika, to dwukrotnie z ostrego kąta uderzał nad poprzeczką.
Gospodarze dochodzili też do strzałów głową. W najlepszej sytuacji po rzucie rożnym spudłował Mathias Olivera, niedługo później nad poprzeczką uderzył Amir Rrahmani. Na kwadrans przed końcem trener Napoli Luciano Spalletti ściągnął z boiska m.in. Piotra Zielińskiego, wykorzystując komplet zmian.
W końcu, w 80. minucie płaskie dośrodkowanie Giovanniego Di Lorenzo zablokował ręką w polu karnym Fikayo Tomori i sędzia Marciniak tym razem wskazał na wapno. Ale i tego Napoli nie wykorzystało, bo strzał Chwiczy Kwaracchelii kapitalnie odbił Mike Maignan.
Gospodarze mieli coraz mniej nadziei, ale wciąż atakowali. Kolejny raz w dobrej sytuacji spudłował głową Olivera, aż w końcu w trzeciej minucie doliczonego czasu gry Victor Osimhen zdołał się urwać obrońcom Milanu i po centrze Giacomo Raspadoriego ładnym szczupakiem posłał piłkę do siatki, doprowadzając do remisu.
To jednak było za mało na awans do półfinału. Napoli zremisowało z Milanem 1:1, co oznacza, że to AC Milan awansował do najlepszej czwórki Ligi Mistrzów, gdzie zmierzy się ze zwycięzcą rywalizacji Interu Mediolan z Benficą Lizbona (pierwszy mecz: 2:0 dla Interu). Napoli z kolei pozostało już tylko przypieczętowanie historycznego tytułu mistrza Włoch.
Komentarze (20)
Milan w półfinale Ligi Mistrzów. Marciniak i VAR "bohaterami". Wielki błąd w pierwszej połowie
Ale przecież Marciniak zawalił mecz i wypaczył jego wynik, bo jak to tak - nie zauważyć gołym okiem!
Weźcie wy się w Redakcji puknijcie w głowy. A już cytowanie tych "ekspertów" z koziej dudy to śmiech na sali.
PS. Proponuję jeszcze zmienić nagłówek na "eksperci GRZMIĄ". Bo póki co jest mało chwytliwy.