Wiemy, co naprawdę stało się w wozie VAR w Białymstoku

Awaria monitorów spowodowała wielki błąd Jarosława Przybyła w meczu Jagiellonia - Raków? Tę wersję potwierdza Ekstraklasa S.A. - Na początku meczu Jagiellonii Białystok z Rakowem Częstochowa awarii uległo okablowanie jednego z monitorów - czytamy w komentarzu ligowej spółki. Pozostają jednak wątpliwości, czy sami sędziowie nie mogli w tej sytuacji zachować się znacznie lepiej.

Ledwie rozpoczął się jeden z dwóch niedzielnych hitów Ekstraklasy pomiędzy Jagiellonią Białystok a Rakowem Częstochowa (2:2), a kibice, dziennikarze i obserwatorzy byli w szoku, gdy widzieli sędziego Jarosława Przybyła, dyktującego rzut karny dla częstochowian po symulce Michaela Ameyawa w starciu z Adrianem Dieguezem. Szok był tym większy, że w tej sytuacji nie zareagował VAR, który zatwierdził ewidentnie błędną decyzję arbitra. 

Zobacz wideo Kosecki nie dowierza: Jak można za niego zapłacić 100 baniek?! [To jest Sport.pl]

"W pewnym sensie, zachowując wszelkie proporcje, Dieguez postąpił w tej sytuacji odrobinę nieostrożnie, może nawet trochę ryzykownie, ale tylko w kontekście stworzenia rywalowi znakomitej okazji do podjęcia próby wymuszenia rzutu karnego. Tak właśnie należy określić postępowanie Ameyawa. Reprezentant Polski skorzystał z bliskości, zainicjował kontakt z rywalem i wykorzystał ten kontakt do wymuszenia rzutu karnego. Niestety ta sztuczka mu się udało, choć tak naprawdę zasłużył na żółtą kartkę za postępowanie ewidentnie niesportowe" - pisał o tej sytuacji ekspert sędziowski Rafał Rostkowski na portalu sport.tvp.pl.

O tym, co mogło spowodować taki błąd zespołu sędziowskiego, informował dziennikarz Radia Białystok Jerzy Kułakowski. "W przerwie meczu Jagiellonia - Raków spotkałem sędziego VAR. Nie mogli sprawdzić domniemanego faulu na Ameyawie. Przez 15 minut mieli awarię monitorów" - napisał na portalu X Kułakowski.

Skandal w meczu Jagiellonia - Raków. Poprosiliśmy o komentarz Ekstraklasę S.A.

W związku z tym poprosiliśmy o komentarz do tej sytuacji Biuro Prasowe Ekstraklasy S.A. Oto co otrzymaliśmy w odpowiedzi:

- Na początku meczu Jagiellonii Białystok z Rakowem Częstochowa awarii uległo okablowanie jednego z monitorów. Ekran VAR działał w wozie technicznym, a łączność z sędzią technicznym mogła być prowadzona w trybie awaryjnym poprzez krótkofalówkę - czytamy. 

- Sędziowie, nie mając możliwości technicznej sprawdzenia na monitorze sytuacji z 3. minuty i mając na uwadze, że podjęta decyzja miała charakter interpretacyjny, co należy do uprawnień sędziego głównego, odstąpili od analizy VAR ww. zdarzenia - dodano.

Nie wiadomo jednak, dlaczego mecz rozgrywany bez działającego VAR-u. Trener Rakowa Częstochowa Marek Papszun mówił wprost, że trenerzy nie zostali poinformowani o niedziałających monitorach / monitorze. 

- Sędzia nam jedynie powiedział, że jest problem z komunikacją i jest ona tylko w jedną stronę. Nie mówił nic o niedziałających monitorach - poinformował dziennikarzy szkoleniowiec Rakowa. Mecze wielokrotnie były wstrzymywane, gdy sędziowie mieli problemy z komunikacją, a nawet zadymienie części kamer potrafiło spowodować przerwanie spotkania. Dlaczego i tym razem nie było podobnie i tak ważny mecz toczył się przez jakiś czas bez systemu VAR? To wiedzą tylko arbitrzy. 

Trudno też nie zwrócić uwagi na brak wzajemnego zaufania ze strony zespołu sędziowskiego. Bo skoro sytuacja była ewidentna, to dlaczego sędzia Jarosław Przybył nie został poinformowany o nieprawidłowym karnym przez sędziego VAR Tomasza Kwiatkowskiego? Sędziowie mieli wszystkie możliwości do tego, żeby nie dopuścić do własnej skandalicznej decyzji, jakim było podyktowanie rzutu karnego dla gości z Częstochowy, a jednak z ich nie skorzystali.  

Więcej o: