W 24. kolejce ekstraklasy Pogoń Szczecin wygrała 1:0 na własnym stadionie z Zagłębiem Lubin, czym odkuła się po przegranej 0:2 z Rakowem Częstochowa. Z kolei Korona Kielce w dramatycznych okolicznościach pokonała Radomiaka 2:1 i pokazała, że nie należy jej skreślać i powalczy jeszcze o utrzymanie w lidze. Starcie obu ekip zapowiadało się interesująco.
Od początku faworytem był zespół Jensa Gustafssona, który na własnym stadionie prezentuje się wyjątkowo dobrze. Mecz wyglądał zgodnie z prognozami. To Pogoń Szczecin napierała, starała się tworzyć sytuacje i zwyczajnie wygrać ten mecz. Portowcy najbliższej gola byli w 20. minucie, wówczas arbiter Tomasz Kwiatkowski podyktował rzut karny, ale po analizie VAR wycofał się ze swojej decyzji. W pierwszej połowie Pogoni nie udało się przełamać obrony rywali, a że Korona Kielce skupiła się głównie na obronie, rezultat do przerwy wynosił 0:0.
Druga połowa przypominała pierwszą. Pogoń atakował głównie za sprawą Kamila Grosickiego, który dobrze radził sobie tego dnia z obroną gości. Przed 50. minutą oddał groźny strzał, z którym problemy miał Konrad Forenc, ale okazało się, że w tej sytuacji był spalony. W 57. minucie wydawało się, że wreszcie wynik się otworzy. Kolejny świetny rajd Grosickiego skończył się umieszczeniem piłki w siatce przez obrońcę Korony Marcusa Godinho. Gol nie został jednak uznany, gdyż dopatrzono się zagrania ręką Luki Zahovicia.
Potem do głosu wreszcie doszli gracze Kamila Kuzery. Bardzo groźne strzały oddał Jauhienij Szykauka. Szczególne kontrowersje wzbudziło jego drugie uderzenie (67. minuta), które sprawiło wiele problemów bramkarzowi Pogoni Dante Stipicy. Możliwe, że piłka przekroczyła wtedy linię bramkową, co mogą potwierdzać niektóre ujęcia. Sędzia jednak uznał, że gola nie ma i nakazał grać dalej.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Na ostatnie 20 minut tempo ponownie nieco zwolniło. Gracze obu ekip próbowali przechylić szalę zwycięstwa na własną korzyść, ale ostatecznie komu się to nie udało. W końcówce na skraju pola karnego piłkę stracił Damian Dąbrowski, a gracze Korony byli bardzo blisko zdobycia bramki. Przed prawdopodobną porażką drużynę uchronił Paweł Stolarski, który uprzedził napastnika gości i wybił futbolówkę na rzut rożny.
Po tym spotkaniu Pogoń Szczecin jest aktualnie na czwartym miejscu w tabeli z dorobkiem 40. punktów. Z kolei Korona Kielce dalej pozostaje w strefie spadkowej, zajmując 17. pozycję. Gracze Kamila Kuzery mają tyle samo punktów, co Piast Gliwice, który dopiero rozegra swój mecz w tej kolejce.
Pogoń Szczecin - Korona Kielce 0:0
Komentarze (5)
Wielkie zamieszanie w ekstraklasie. Czy to był gol? Kontrowersyjna decyzja