"Scyzory" kontra "Warchoły" - dla kibiców Korony Kielce i Radomiaka Radom ten mecz jest jak derby i wzbudza zdecydowanie więcej emocji niż zwykłe spotkanie ligowe. Sobotnia konfrontacja w Kielcach miała też szczególnie znaczenie dla gospodarzy, którzy w razie zwycięstwa mogli opuścić po dłuższym czasie strefę spadkową ekstraklasy.
Mecz w Kielcach nie toczył się w najlepszych warunkach atmosferycznych. Śnieg sprawił, że murawa na Suzuki Arenie była daleka od ideału, a to wpłynęło na obraz tego spotkania. Lepiej rozpoczęli je jednak goście z Radomia, bo już w 6. minucie gry po akcji lewą stroną i dośrodkowaniu Luisa Machado głową piłkę do siatki skierował rosły napastnik Radomiaka - Leonardo Rocha.
Ten gol nie załamał jednak gospodarzy, którzy od razu przystąpili do odrabiania strat, podczas gdy Radomiak cofnął się, by czekać na okazje do kontrataku. Korona w pierwszej połowie oddała aż 16 strzałów i miała aż 68 proc. posiadania piłki, ale była przy tym bardzo nieskuteczna. A próbowali szczęścia prawie wszyscy - Szikawka, Zator, Łukowski, Trojak, Nono, aż w końcu tuż przed przerwą się udało.
W 44. minucie dokładnie z rzutu wolnego dośrodkował piłkę Ronaldo Deaconu, celnym strzałem głową popisał się Jewgienij Szykawka i choć futbolówka zmierzała w sam środek bramki, to po dużym błędzie bramkarza Radomiaka Gabriela Kobylaka ostatecznie wpadła do siatki.
Do przerwy było 1:1, a w drugiej części gry obraz na stadionie w Kielcach się zmienił. To Radomiak był stroną aktywniejszą i groźniejszą, ale najlepszą sytuację miał skrzydłowy Korony Dawid Błanik, który nie potrafił pokonać Kobylaka w sytuacji sam na sam.
Ze względu na incydenty na trybunach, głównie związane z racami, Szymon Marciniak doliczył do tego meczu dziesięć minut, a w tym czasie doliczonym to gospodarzom udało się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 93. minucie Radomiak wyprowadzał kontratak w taki sposób, że po chwili piłka wróciła pod pole karne drużyny z Radomia. Na lewej stronie szesnastki Dawid Błanik zakręcił Damianem Jakubikiem i idealnie wyłożył piłkę rezerwowemu Kacprowi Kostorzowi, który z bliska trafił na 2:1.
Dzięki tej wygranej Korona Kielce godnie uczciła 40. urodziny swojego trenera Kamila Kuzery i z 26 punktami wydostała się ze strefy spadkowej, na 14. miejsce. Radomiak Radom z 32 punktami pozostaje ósmy, ale tę pozycję może jeszcze w tej kolejce stracić.