• Link został skopiowany

Rewelacyjny Widzew został wiceliderem ekstraklasy. Wielkie emocje w końcówce

Widzew Łódź pokonał na własnym stadionie Miedź Legnica 1:0 w pierwszym meczu 14. kolejki ekstraklasy. Jedynego gola dla gospodarzy, którzy dzięki trzeciej wygranej z rzędu awansowali na drugie miejsce w tabeli, strzelił Bartłomiej Pawłowski. Nowy trener Miedzi Grzegorz Mokry przekonał się na własne oczy, jak trudne zadanie go czeka w Legnicy, jeśli chce utrzymać zespół w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Piękny strzał Bartłomieja Pawłowskiego w meczu z Miedzią Legnica
screen / Twitter Canal+ Sport

Choć w poprzednim sezonie I ligi Miedź Legnica była lepsza od Widzewa Łódź, oba zespoły w ekstraklasie spisują się skrajnie inaczej. Widzew Janusza Niedźwiedzia, który latem nie poczynił wielkich transferów, jest pozytywnym zaskoczeniem jesieni, zajmując przed tą kolejką czwarte miejsce z dorobkiem 23 punktów. Miedź Legnica z kolei po całym zagranicznym letnim zaciągu z ciekawym CV, ale nie do końca dopasowanym do ekstraklasy, przed tym meczem miała zaledwie 6 punktów i zamykała ligową tabelę. Spotkanie w Łodzi było debiutem jej nowego trenera - Grzegorza Mokrego, który miał nadzieję na przerwanie złej passy beniaminka na wyjazdach, gdzie dotąd zdobył on tylko punkt. 

Zobacz wideo Widzew po ośmiu latach wrócił do ekstraklasy. "Już nigdy nie będzie szedł sam"

Nieudany debiut nowego trenera Miedzi. Rewelacyjny Widzew wiceliderem

Mecz rozpoczął się od przewagi Miedzi Legnica w pierwszych minutach, ale już pierwsza groźniejsza akcja Widzewa Łodź zakończyła się golem dla gospodarzy. W 8. minucie Bartłomiej Pawłowski obrócił się z piłką na 30. metrze przed bramką Miedzi, pociągnął z nią kilka metrów i świetnym uderzeniem z dystansu pokonał Mateusza Abramowicza. 

Niedługo później Widzew mógł już prowadzić 2:0, ale w dobrej sytuacji Ernest Terpiłowski nie zdołał zaskoczyć płaskim strzałem bramkarza Miedzi, a po chwili świetną szansę zmarnował Mato Milos, który po dośrodkowaniu z prawej strony boiska urwał się obrońcom, po czym posłał piłkę z kilku metrów wysoko nad poprzeczką.

Miedź odpowiedziała dobrą sytuacją Chuki, który uderzeniem z powietrza z kilkunastu metrów nieznacznie się pomylił, a najlepszą okazję do wyrównania w pierwszej połowie miał w 30. minucie Angelo Henriquez, który po rzucie rożnym doszedł do strzału piętą z pięciu metrów i piłka zdołała nawet już minąć Henricha Navasa, ale zatrzymał ją na linii bramkowej Serafin Szota. Tuż przed przerwą to Widzew mógł strzelić drugiego gola, jednak w niezłej sytuacji w bramkę nie trafił Terpiłowski i po pierwszej połowie w Łodzi gospodarze prowadzili 1:0.

Drugą część spotkania lepiej rozpoczął Widzew. Sytuacji sam na sam z Abramowiczem nie wykorzystał Dominik Kun, a następnie bramkarz Miedzi dobrze odbił piłkę po mocnym uderzeniu z rzutu wolnego Pawłowskiego. 

Później do głosu doszła Miedź. Wraz z upływem godziny gry sygnał do ataku dał Michael Kostka, który po indywidualnej akcji uderzył w boczną siatkę. Niedługo później w znakomitej sytuacji znalazł się Hubert Matynia, który po płaskim dośrodkowaniu Juricha Caroliny doszedł do strzału z sześciu metrów, ale strzelił dokładnie tam, gdzie stał bramkarz Widzewa Ravas. Słowak zdecydowanie bardziej musiał się wysilić w 65. minucie po precyzyjnym strzale z dystansu Jeronimo Cacciabue, jednak i tym razem popisał się skuteczną interwencją. 

Na kwadrans przed końcem spotkania kolejne dobre uderzenie z daleka, tym razem autorstwa Chuki, o centymetry minęło okienko bramki Ravasa. Pięć minut później słowacki bramkarz Widzewa po raz kolejny uratował swój zespół przed stratą bramki, broniąc strzał głową Angelo Henriqueza z kilku metrów. 

Dobra druga połowa Miedzi ostatecznie na nic się nie zdała. Widzew Łódź pokonał Miedź Legnica 1:0 i z 26 punktami przynajmniej do soboty wskoczył na drugie miejsce w tabeli ekstraklasy. Nowy trener Miedzi Grzegorz Mokry z kolei mógł utwierdzić się w przekonaniu, że czeka go w Legnicy niezwykle trudne zadanie. 

Więcej o:

WynikiTabela