• Link został skopiowany

Piast mistrzem. Bednarz: Fornalik to fachura pierwszej wody. Na moje transfery niektórzy pukali się w czoło

- Plach był bramkarzem ostatniej drużyny ligi słowackiej. Przy transferze słyszałem, że robimy błąd. Kirkeskov spadał do norweskiej drugiej ligi. Niektórzy pukali się w czoło. Gdybym komuś po podpisaniu Hateleya powiedział, że wziąłem przyszłego, najlepszego defensywnego pomocnika ligi, to by mnie wyśmiał - mówi Sport.pl Jacek Bednarz, były dyrektor sportowy Piasta, nowego mistrza Polski.
Jacek Bednarz podczas meczu Piast Gliwice - Pogoń Szczecin 0:0
JAN KOWALSKI

Kacper Sosnowski: Kirkeskov, Czerwiński, Jodłowiec, Hateley, Plach - to niemal połowa zwyczajowej pierwszej jedenastki mistrza Polski z Gliwic. Zarazem piłkarze, których wspólnym mianownikiem jest Jacek Bednarz - człowiek, który do klubu ich ściągnął.

Jacek Bednarz (dyrektor sportowy Piasta w sezonie 2017-2018): Można tak powiedzieć. To, że u Waldka grają dobrze w piłkę to mnie nie dziwi. Cieszę się z ich sukcesu. To wypadkowa kilku rzeczy. Po pierwsze tego, że w tym samym czasie w tym samym miejscu spotkali się odpowiedni ludzie, którzy byli konsekwentnie prowadzeni. Mieli zbudowaną strukturę gry. W dłuższej perspektywie następowała korekta błędów. Była wiara we własne umiejętności i wiara w zespół. Na samym końcu to jest też wynik cierpliwości. Dobry pomysł i dobra praca w większości wypadków oznacza też dobry efekt. W Gliwicach można powiedzieć, że nawet bardzo dobry.

Zobacz wideo

Pan - niegdyś znakomity obrońca stworzył w Gliwicach obronę idealną. Piast stracił w tym sezonie najmniej goli (33), a Czerwiński czy Jodłowiec to filary drużyny.

A do tego dodałbym jeszcze Toma Hateleya, który też przyszedł za moich czasów i wcale nie jest niżej w hierarchii od wymienionych graczy. Też przyczynił się do dobrego wyniku Piasta. Bardzo dobrze w układzie z Czerwińskim odnalazł się też Aleksandar Sedlar. Mikkel Kirkeskov jeśli nie jest najlepszym, to jednym z najlepszych lewych obrońców w lidze. Daje sporo zarówno w defensywie jak i ofensywie. Dlatego w tym układzie stabilnie też wygląda w Piaście właściwie każdy prawy obrońca, zarówno Marcin Pietrowski jak i Tomasz Mokwa, który zaczął grać na wiosnę i grał na bardzo dobrym poziomie. To też nie jest przypadek. Przy dobrze funkcjonującym mechanizmie w drużynie, która ma strukturę gry odpowiednio dopasowaną do jej możliwości, każdy nowy element, też funkcjonuje lepiej. Łatwiej w takiej sytuacji uwypuklić zalety i przykryć wady.

Podczas gdy inni sięgali do kieszeni głębiej, Piast swój skład skonstruował praktycznie nie wydając na graczy lub sprowadzając ich za kwoty symboliczne.

- Hateley był wolnym graczem, Plach kosztował grosze, Kirkeskov też nie był wysoko budżetowym zawodnikiem. Najdroższym był Czerwiński, po tym jak Piast wykupił go z Legii. Ta drużyna oczywiście pewne pieniądze kosztuje, ale są to koszty proporcjonalne do jej możliwości. Ten sukces tylko po części zrobiony był odpowiednim zestawieniem personalnym. Druga część to był odpowiedni kierunek, w którym drużyna miała podążyć. Waldek przyszedł tam we wrześniu 2017 roku, miesiąc później pojawiłem się tam ja. Rozpoczęła się analiza tego, co mamy i tego co chcemy zrobić. Celem nie było przecież mistrzostwo. Było nim zbudowanie drużyny stabilnej, która nie zachowywałaby się jak sinusoida. Po roku trenera w Gliwicach było już widać wymierne efekty jego pracy.

Pana transfery, które ostatecznie zaprocentowały wtedy były jednak odbierane różnie.

- Plach, jak go transferowaliśmy był bramkarzem ostatniej drużyny ligi słowackiej. Słyszałem sporo głosów, że robimy błąd. Były pytania po co on? Kirkeskov spadał do norweskiej drugiej ligi. Jak go brałem niektórzy pukali się w czoło. Gdybym komuś po podpisaniu kontraktu z Hateleyem powiedział, że wziąłem przyszłego najlepszego defensywnego pomocnika ligi, to by mnie czy trenera wyśmiał. Okazało się, że mieliśmy rację. Zdaję sobie sprawę, że Hateley jest już prawie 30-latkiem, ale według mnie on jeszcze długo może grać na dobrym poziomie. Podobnie było z Jodłowcem. Był kontuzjowany, nie miał możliwości przygotowań z  drużyną. Szybko jednak nadrobił zaległości, a jak był zupełnie zdrowy wszedł na boisko i został jednym z kluczowych zawodników w ważnym momencie. Gra na dziesiątce, ósemce, szóstce, asystuje, strzela gole. Po trafieniu z Jagiellonią sam mu głośno klaskałem. Spektakularny gol. To jak grają ci zawodnicy pokazuje, że gość który nimi zarządza, niejaki Fornalik, jest fachurą pierwszej wody.  

Ma pan z tym fachurą dobry kontakt? Często do siebie dzwonicie?

- Tak, czasem rozmawiamy. Bywam też na meczach w Gliwicach, widziałem z trybun znakomite spotkanie Piasta z Jagiellonią. Zawsze twierdziłem, że Fornalik jest znakomitym fachowcem, nigdy w niego nie wątpiłem. To, co się teraz dzieje jest dla mnie oczywiste.

Na meczach w Gliwicach rozmawiał pan z prezesem klubu czy radą nadzorczą, która w maju 2018 roku zarekomendowała zarządowi pana zwolnienie, po raptem siedmiu miesiącach pana działalności?

- Normalnie rozmawiam z prezesem Pawłem Żelemem oraz jednym czy drugim członkiem rady nadzorczej.

Ktoś teraz wprost lub między wierszami podziękował za ówczesną pracę Bednarza?

- Nie oczekuję tego. Nie słyszałem nic wprost. Może gdzieś między wierszami.

A Jacek Bednarz czuje się jedną z osób, która wskrzesiła Piasta, jak się okazało mistrza Polski?

- Jedną z...  to tak. Na tym pierwszym i trudnym etapie miałem duży wpływ jak Piast wyglądał, ale nie byłem jedynym. Nie powiem, że to moje zasługi i nie będę się chwalił. To była praca z ludźmi czyli praca zespołowa, z trenerami i sztabem, z zarządem i samymi zawodnikami.

Nikt teraz nie proponował odnowienia współpracy?

- Nie.

Piast za mistrzostwo otrzyma około 15 mln złotych. To suma zbliżona do całego klubowego budżetu. Na co powinny pójść te pieniądze?

- Jakbym ja o tym decydował to za ten historyczny wynik dużą część przeznaczyłbym na inwestycje w bazę treningową. Profesjonalną, nowoczesną bazę dla pierwszej drużyny i akademii. To w przyszłości powinno przełożyć się na duży komfort pracy trenerów i zawodników. Może przyciągać i stwarzać warunki do rozwoju następców tych, którzy teraz w Piaście grają.

Ciekawe czy będą grać nadal. Ten obecny skład w następnym sezonie i na el. europejskich pucharów da się zatrzymać?

- To problem każdego klubu, który nie jest wystarczająco bogaty, by z tymi bogatszymi się ścigać na wysokość kontraktów, czy nawet odrzucać bardzo dobre propozycje transferowe. Według mnie Piast ma kilku piłkarzy, którymi inni będą mocno zainteresowani i dobrze na nich zarobi. Skoro – patrząc niedaleko – Szymon Żurkowski może iść z Górnika do Włoch za 3 mln euro, to nie widzę powodów dlaczego oferty za ponad milion euro nie mógłby dostać Patryk Dziczek. To ten sam kaliber piłkarza i ten sam wiek. Myślę, że interesujący dla klubów z zagranicy będzie też Joel Valencia. Bardzo błyskotliwy piłkarz, dobry technicznie, idealny do kombinacyjnej gry. Na pewno poradziłby sobie na wyższym poziomie. Wysoko wyceniony może być też Sedlar czy Czerwiński, czy nawet Plach.

Więcej o:

WynikiTabela