Patryk Lipski: Buchalik miał już piłkę w rękach, ale strzał był na tyle silny, że futbolówka na szczęście wylądowała w bramce. Ale nie będę kłamał, poczułem ulgę.
Nie.
Różnica była spora. W meczu ligowym zagraliśmy wysokim pressingiem i nie opłaciło się to, traciliśmy gola za golem. Tym razem trener postanowił, że cofniemy się i będziemy czyhać na kontrataki. Okazało się, że to dużo lepsza taktyka, bo sytuacji bramkowych nie brakowało.
Pretensji nie ma. Cieszymy się z tego zwycięstwa i na razie niczego nie analizujemy. Cieszy nas głównie to, że nie musimy wracać nad morze po porażce. Natomiast faktycznie udawało się nam wjeżdżać w pole karne Wisły. Wiedzieliśmy, że mają problemy z piłkami rzucanymi za linię obrony i mając szybkie skrzydła, plus Kubę Araka w napadzie, korzystaliśmy z tego.
Puchar Polski. Lechia Gdańsk wygrywa po karnych! Wielkie emocje w Krakowie
To prawda, że ostatnio atmosfera była dużo lepsza, ale grałem mecze na gorszych stadionach, w dużo niższej temperaturze i przy mniejszej liczbie kibiców. Dlatego dziś nie chcę narzekać.
Tamten sezon był zupełnie nieudany, ale nie mamy już na to wpływu. Teraz wiele zmieniła osoba trenera. W okresie przygotowawczym popracowaliśmy mocno, fizycznie czujemy się naprawdę dobrze. Widać, że efekt dała ręka Piotra Stokowca i odmłodzenie składu Lechii. Gramy więc z meczu na mecz. Nie skupiamy się na czymś więcej. Punktów mamy tyle, że pewnie awansujemy do czołowej ósemki, ale my chcielibyśmy być wyżej, w czubie tabeli. Dziś jednak myślami jesteśmy gdzie indziej. Gdzie? W Płocku, bo w piątek gramy z Wisłą.