Informacje o dwóch dyplomach Lewandowskiego z Uczelni Nauk Społecznych w Łodzi wyszły na jaw podczas zakrojonego na szeroką skalę policyjnego śledztwa - o tych świadectwach nie wiedzieli nawet wykładowcy uczelni. Przez kilka lat funkcjonariusze organów ścigania prowadzili sprawę handlu dyplomami na dwóch prywatnych uczelniach, w wyniku której aresztowali Zbigniewa D. - w jednej pełnił funkcję rektora, w drugiej stanowisko to należało do jego żony.
Kwestia afery wokół Roberta Lewandowskiego została poruszona w podkaście "Wojewódzki&Kędzierski", którego gościem był bramkarz reprezentacji Polski Wojciech Szczęsny. - Parę razy z tego żartowaliśmy, jak pierwszy raz wyszła ta afera, ale nikt się nie przyznał - wyznał bramkarz Juventusu.
- Nie gadałem z Robertem, ale nie wierzę. Nie wierzę i byłbym bardzo zdziwiony, jakby okazało się to prawdą. Nie pasuje mi to do jego charakteru i nawet nie wiem po co. Nie rozumiem, po co Robert musiałby robić drugi tytuł magistra - kontynuował Szczęsny. - Ja czytałem, że chyba chodzi o pedagogikę - jeszcze raz, po co? Robertowi Lewandowskiemu? Takie rzeczy zawsze wypłyną, a to człowiek, który dba o swój wizerunek. A to byłaby duża zadra - zakończył bramkarz kadry.
Kolejnym wątkiem, w którym poruszono osobę Roberta Lewandowskiego, był film dokumentalny o jego karierze, albowiem trwają również prace nad ekranizacją drogi Wojciecha Szczęsnego.
- [Ten film - red.] Był okej, ale troszkę za słodki. Troszkę był za bardzo laurką dla Roberta, ale moim zdaniem jest to spowodowane tym, że on jest wyjątkowym perfekcjonistą i nie pozwoliłby sobie, żeby jego wizerunek, który jest prawdziwy, był inny niż idealny. Taka jest prawda o Robercie Lewandowskim, więc to jest prawdziwe. Ale to jest za słodkie, za fajne, ale ja wiem, że to jest prawdziwe - on jest trochę k***a idealny - stwierdził Wojciech Szczęsny. - Z dystansem do siebie ma problem. Ciężko powiedzieć Robertowi żart o nim i nie oczekiwać riposty. Ale każda gwiazda ma duże ego. On jest pozytywną osobą - podsumował.