- Po pierwsze, nie wyciągnęliśmy rąk po premię. Po drugie, dostaliśmy niemoralną propozycję. Po trzecie - zostaliśmy w tej sytuacji sami - tak Robert Lewandowski mówił o słynnej już premii od premiera Mateusza Morawieckiego za wyjście z grupy na mistrzostwach świata w Katarze. Jak donoszą media, wypowiedź Lewandowskiego nie spodobała się szefowi rządu i politykom PiS-u. - Rozpoczęło się szukanie haków na Lewandowskiego - można przeczytać.
Tę sytuację od razu wykorzystał były agent Lewandowskiego, Cezary Kucharski, z którym napastnik pozostaje w sporze prawnym, oskarżając go o szantaż. - Nie jestem zdziwiony, że PiS wkurzył się na Lewandowskiego za jego woltę…dużo przecież zainwestowali w niego! Przypomnę: R. Lewandowski wszedł w deal z polityczną prokuraturą PiS mający na celu pomoc w rozliczeniu biznesu ze mną, wspólnikiem domagającym się uczciwego rozliczenia - napisał w mediach społecznościowych.
Kucharski ponownie uderzył w Lewandowskiego w wywiadzie udzielonym "Przeglądowi Sportowemu" Onet i zrobił to, wytaczając najcięższe działa. Wyjaśnił czemu, jego zdaniem, 35-latek wypowiedział słowa o "niemoralnej premii" obiecanej przez Morawieckiego. - Odpowiedź jest prosta: nigdy nie był lojalny. Lewandowski w wywiadzie dużo mówi o klasie i twierdzi, że ją ma, po czym recenzuje piłkarzy ze swojej drużyny, prezesa PZPN i wszystkich, którzy tego prezesa wybrali, umoralnia premiera polskiego rządu. To wynika z poczucia Lewandowskiego i jego otoczenia, że on jest ponad nami wszystkimi, ponad całym krajem. Król może sobie pozwolić na wszystko - grzmiał Kucharski.
- Wydaje mu się, że reprezentuje ekstra standardy, bo grał w Bayernie Monachium i w Barcelonie, dziennikarze przed nim klękają. Wybiera sobie czas, miejsce i ludzi, z którymi chce rozmawiać. Najwyraźniej wierzy, że ma prawo recenzować każdego, bo się na tym zna. A dlaczego się zna? Bo jest bardzo dobrym piłkarzem - dodawał były agent napastnika FC Barcelony.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
Kucharski w rozmowie przytoczył też sytuację, która wydaje się być wręcz nieprawdopodobna. - Pamiętam sytuację sprzed dziesięciu lat, która już wtedy doskonale go charakteryzowała. Brał ślub z Anną Stachurską i mój przyjaciel załatwił mu spotkanie u Ojca Świętego, lecz zanim do tego doszło, Lewandowscy stawiali warunki, w jakich miała się odbyć audiencja. Ludzie w Watykanie do dziś są w szoku i opowiadają o tym. Skoro stawiał warunki papieżowi, to dlaczego ma nie wygłaszać połajanek pod adresem premiera polskiego rządu? - ujawnił.
Były piłkarz Legii Warszawa bardzo mocno określił Lewandowskiego, gdy dziennikarz stwierdził, że ten jest "kapitanem reprezentacji o wielkiej międzynarodowej renomie". - Wszystko się zgadza, ale w gruncie rzeczy jest też zwykłym polskim piłkarzem, z kompleksami, z przerośniętym do granic możliwości ego i czasami tak po prostu bardzo naiwnym, głupiutkim. Od kogo ma brać wzorce? Od Zawiślaka bierze… - stwierdził, atakując obecnego doradcę i przyjaciela Lewandowskiego.
Zdaniem Kucharskiego Lewandowski pogardzał obecnym obozem rządzącym. - Nie pogardza jednak pieniędzmi, które od tej władzy dostaje oraz innymi korzyściami, które daje mu ta współpraca. Wracam do lojalności, na którą go nie stać. Owszem, dużo o lojalności mówi, ale jej nie rozumie, bo gdyby był lojalny, zachowywałby się inaczej w stosunku do mnie i wielu innych osób czy podmiotów - ocenił.
- Spokojnie czekam, co postanowi sąd. W przeciwieństwie do całego środowiska ja Roberta Lewandowskiego się nie boję. Szybko się dowiedziałem, że Lewandowski poszedł do obozu rządzącego, żeby załatwić ze mną swoją sprawę, także przy pomocy prokuratury. [...] Po stronie Roberta Lewandowskiego jest aparat pisowskiego państwa z prokuraturą włącznie, która pomaga mu w tym, aby nie musiał zapłacić mi tyle, ile powinien uczciwie zapłacić - tak Kucharski zakończył wątek konfliktu prawnego między nim a Lewandowskim.