- Przed waszymi pytaniami chciałbym wyjaśnić jedną rzecz. Powiedziano mi, że dziennikarze zauważyli, że spóźniłem się na poprzednią konferencję prasową. I bardzo dobrze, bo też myślę, że spóźnienie na konferencję, to jest oznaka braku szacunku. Problem w tym, że to nie ja się spóźniłem. Byłem pod drzwiami dziesięć minut. I dopiero wtedy powiedziano mi, że mogę wejść. Jeśli jest coś, czego nie lubię, to jest to brak szacunku. Ale nie lubię też braku szacunku do siebie, OK? - zaczął w środę Fernando Santos. - zaczął w środę Fernando Santos.
Selekcjoner nie dostał wtedy jeszcze żadnego pytania. Ale gdy dziennikarze zaczęli je zadawać, Portugalczyk wciąż był rozdrażniony m.in. pytaniami o atmosferę wokół kadry. - Przepraszam, mam mówić o spotkaniu z Wyspami Owczymi, czy o takich kwestiach? Wcześniej Jana Bednarka pytaliście o sprawy klubowe, a teraz mnie pytacie o takie rzeczy. Dla nas najważniejsze jest to, aby w czwartek wygrać mecz, a moja opinia na inne tematy w tej chwili nie ma znaczenia - dodał Santos.
Santos nie chciał też mówić o kolejnym meczu z Albanią. - Też już słyszałem o tym poprzednim razem, że mecz z Mołdawią nie ma znaczenia. I co? I przegraliśmy. W sobotę odpowiem na pytania odnośnie Albanii i wyjazdu do Tirany. Teraz gramy z Wyspami Owczymi. Mamy pięć spotkań i to będzie pięć finałów - pokazywał na palcach selekcjoner.
W czwartek reprezentacja Polski zagra na Stadionie Narodowym w Warszawie z Wyspami Owczymi. - To bardzo dobrze zorganizowana drużyna. Nordycki styl, grają zazwyczaj w ustawieniu 1-4-4-2. Tam każdy wie, jakie jest jego zadanie na boisku. Zawodnicy walczą o każdą piłkę, jest to ich cecha charakteru. Już z nimi grałem, więc mam świadomość, co to za zespół. Odrobiłem pracę domową i przekazałem swoim piłkarzom, jak w meczu z Mołdawią, Albanią i Czechami grały Wyspy Owcze - powiedział Santos.
I dodał: - Wszystko już przegadaliśmy, atmosfera jest fantastyczna. Jeśli coś jeszcze można poprawić, to klimat wokół kadry. Jestem przekonany, że zawodnicy są zdeterminowani. Mam nadzieję, że zagramy na swoim na poziomie. Musimy mieć chłodną głowę, ale też gorące serca, żebyśmy nie powtórzyli tego, co wydarzyło się w drugich połowach meczów z Czechami i Mołdawią.
Polska po trzech meczach eliminacji mistrzostw Europy ma na koncie tylko trzy punkty, zajmuje przedostatnie miejsce w grupie E. Jeśli nie wygra w najbliższych spotkaniach z Wyspami Owczymi (7 września) oraz Albanią (10 września), awans na przyszłoroczny turniej bardzo mocno się oddali.