Reprezentacja San Marino niemal każdemu kibicowi piłki nożnej kojarzy się jako ten rywal, przeciwko któremu można potrenować skuteczność w warunkach nieco bardziej bojowych niż na treningu. Każdy gol zdobyty przez Sanmaryńczyków to zawsze wielkie wydarzenie, celebrowane przez nich mocniej niż jakiś duży sukces mocniejszych zespołów. Reprezentacji Polski zdarzało się o tym przekonywać, bo choć nigdy nie mieliśmy kłopotów, by z nimi wygrywać, to dwa gole straciliśmy (w 2013 oraz 2021 roku).
Jeżeli chodzi o wygrywanie, do tej pory San Marino udało się to tylko raz, a dokładniej 28 kwietnia 2004 roku w meczu towarzyskim przeciwko Liechtensteinowi na stadionie w Serravalle. Od tamtej pory zdarzały im się bardzo sporadyczne remisy, ale triumfu nie powtórzyli. Zwłaszcza w meczach o stawkę. Aż do teraz.
Odkąd powstała Liga Narodów, wielu kibiców z zainteresowaniem spoglądało na Dywizję D, jako że dochodziło w niej do starć zdecydowanie najsłabszych reprezentacji, których triumfy są sporą rzadkością. Jednak jak dotąd nawet to nie pomogło San Marino wygrać pierwszego meczu o stawkę w historii. Remisy to tak, zanotowali choćby dwa w 2020 roku (0:0 z Liechtensteinem i 0:0 z Gibraltarem). Jednak zwycięstwo nie.
Dlatego też do czwartkowego starcia z Liechtensteinem podchodzili ze sporymi nadziejami. To jedyny zespół, który kiedykolwiek udało im się pokonać, a do tego też od dawna bez wygranej (39 meczów). Starcie okazało się wyrównane, żadna ze stron nie uzyskała znaczącej przewagi. Ale to San Marino w 53. minucie dopięło swego, gdy do siatki trafił zaledwie 19-letni Nicko Sensoli, który uprzedził spóźnionego golkipera rywali.
Sanmaryńczycy już wtedy swoim zwyczajem oszaleli z radości, ale to i tak nic, w porównaniu z tym, co stało się około 40 minut później. Wtedy właśnie łotewski sędzia Andris Treimanis zagwizdał po raz ostatni, a historia wydarzyła się na naszych oczach. San Marino wygrało 1:0 i zaczęło celebrację godną zdobycia mistrzostwa Europy. To ich drugi w historii triumf, ale pierwszy w meczu o punkty. Co ciekawe nie tylko z tym samym rywalem co 20 lat temu, ale i w tym samym miejscu.
W grupie 1 Dywizji D rywalizują także z Gibraltarem i kto wie? Może to zwycięstwo napędzi ich do kolejnych? Awans Sanmaryńczyków do Dywizji C byłby zdecydowanie jedną z najwspanialszych historii w piłce nożnej (muszą wygrać grupę). Kolejny mecz (tym razem towarzyski) rozegrają już we wtorek 10 września o 18:00 z Mołdawią.
Triumf San Marino odbił się sporym echem w mediach społecznościowych. Fanowski profil tej kadry na portalu X obserwuje obecnie ponad 170 000 osób, a posty dotyczące czwartkowego meczu mają po kilkaset tysięcy wyświetleń co najmniej (niektóre nawet po 1-2 miliony!). Z kolei gratulacje Sanmaryńczykom złożył nawet były prezes PZPN Zbigniew Boniek. "Gratulacje dla reprezentacji San Marino. Zwycięstwo po 20 latach i 141 meczach. Brawo" - napisał.
Komentarze (19)
Nieprawdopodobny mecz San Marino! Czekali na to 20 lat!
Polska reprezentacja piłkarska nigdy nie miała, według plotka, problemów z pokonaniem San Marino? Okay, wersja plotka. Fakty są oczywiście jak zawsze inne niż to co plotek podaje w swoich tekstach.
"bo choć nigdy nie mieliśmy kłopotów, by z nimi wygrywać,"
Uśmiałem się - polecam poczytać o golu ręką Furtoka.