Predrag Mijatović to były jugosłowiański napastnik. W trakcie kariery piłkarskiej grał dla takich klubów jak: Real Madryt, Valencia, Fiorentina, Levante, Buducnost i Partizan. W barwach pierwszego z wymienionych klubów grał w latach 1996-99. W tym czasie zdobył z "Królewskimi" Ligę Mistrzów, mistrzostwo Hiszpanii, Superpuchar Hiszpanii oraz dwa puchary interkontynentalne. W 188 meczach w hiszpańskiej ekipie strzelił 36 goli i zanotował 14 asyst.
Karierę piłkarską zakończył w 2003 roku w wieku 34 lat. Powodem takiej decyzji były problemy zdrowotne. Ostatnio Mijatović był gościem programu "Kim jestem dla ciebie i kim jestem dla ciebie" na antenie telewizji K1, w którym poruszył wiele tematów. Opowiedział również o dramacie, który przeżyła jego rodzina w 2009 roku. Wówczas zmarł jego syn. 14-latek od urodzenia cierpiał na porażenie mózgowe i wodogłowie.
"Wiedziałem, że mój syn jest chory i że będę żył dłużej od niego" - powiedział Mijatović, cytowany przez kurir.rs. "Po rozmowach z lekarzami zabierałem go do różnych klinik leczniczych. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że lekarze błędnie przewidzieli długość życia mojego syna. Oni dali mu co najwyżej siedem lat, ale my przeżyliśmy jeszcze jego siódme, ósme, dziewiąte urodziny... Zmarł w wieku 14 lat" - wyznał.
"Zdałem sobie sprawę, że mój syn jest fenomenem, bo żył dwa razy dłużej niż przewidywali lekarze. Jest moim fenomenem i idolem" - dodał. Po słowach Mijatovicia, prowadzący telewizji K1 nie mógł powstrzymać łez.
Mijatović potrzebował dużo czasu na przetworzenie tego, co wydarzyło się w 2009 roku. Teraz, jak sam przyznał, nie unika tematu jego odejścia. "Chociaż śmierć jest tragedią, to nie da się ukryć, że jest w niej coś niezwykłego. Chodzi o to, że teraz mogę o niej (śmierci dziecka - przyp. red.) normalnie rozmawiać" - zdradził i nie ukrywał emocji podczas opowiadania o całej sytuacji. "To moja historia. Mój syn to anioł, który jest zawsze obecny i czuwa nad wszystkimi" - podsumował Mijatović.