Petrzalka to największa dzielnica mieszkaniowa w stolicy Słowacji. Leży na prawym brzegu Dunaju, a w szerszym planie nie różni się niczym od warszawskiego Ursynowa. To właśnie w tym miejscu - wtedy jeszcze nie wśród bloków z wielkiej płyty - powstał drugi najstarszy klub Słowacji, czyli Artmedia Petrzalka. Dzielnicowy zespół nie był anonimowy, potrafił zająć chociażby czwarte miejsce w 1986 roku w lidze czechosłowackiej, ale na poważne sukcesy musiał czekać do XXI wieku. W 2003 roku Artmedia została wicemistrzem Słowacji i wtedy rozpoczął się najlepszy okres w historii klubu. Do 2008 roku jeszcze dwa razy została wicemistrzem i dwa razy mistrzem kraju. Do tego doszły też dwa zwycięstwa w Pucharze Słowacji. Największym osiągnięciem był jednak awans do Ligi Mistrzów w sezonie 2005/06.
Droga Artmedii do fazy grupowej tych rozgrywek wcale nie była usłana różami. W pierwszym meczu z kazachskim Kajratem Ałmaty piłkarze ze Słowacji ponieśli porażkę 0:2. W rewanżu u siebie udało im się jednak odwrócić losy dwumeczu, doprowadzili do dogrywki i wygrali ostatecznie 4:1. W drugiej rundzie Artmedia Petrzalka sprawiła ogromną sensację. W pierwszym meczu z Celtikiem Glasgow - ogromnym faworytem, finalistą Pucharu UEFA z sezonu 2002/03 - Słowacy wygrali... 5:0. Celtic w rewanżu zrobił, co się dało, żeby wywalczyć awans, ale strata była zbyt duża i mimo zwycięstwa 4:0 musiał ostatecznie pogodzić się z odpadnięciem.
W III rundzie kwalifikacyjnej - tej w której Wisła Kraków przegrała z Panathinaikosem (3:1 i 1:4) - Artmedia grała z Partizanem Belgrad. Po dwóch remisach 0:0 kwestię awansu do fazy grupowej rozstrzygnęły rzuty karne, w których Słowacy wygrali 4:3.
To nie był koniec pięknego snu, bo w fazie grupowej zespół z Bratysławy trafił na Inter, Glasgow Rangers i FC Porto. Dwa remisy z Rangersami (2:2 i 0:0) oraz wyjazdowa wygrana i remis z FC Porto (3:2 i 0:0) dały Artmedii trzecie miejsce w grupie, które oznaczało awans do 1/16 Pucharu UEFA. Dopiero tam przeszkodą nie do pokonania okazał się Lewski Sofia, z którym Słowacy ponieśli dwie porażki (0:1 i 0:2). Sukcesu Artmedii nie byłoby bez trenera Vladimira Weissa, który z zespołem pracował od 1999 roku. Awans do Ligi Mistrzów wypromował go na tyle, że w 2006 roku trafił na chwilę do rosyjskiego Saturna. Jednak już czerwcu 2007 roku znów wrócił do klubu z Bratysławy.
W Artmedii w tym czasie grali też zawodnicy, którzy potem - prędzej czy później - trafili do ekstraklasy. Byli to m.in. Lubos Kamenar (Śląsk Wrocław), Pavol Stano (z Artmedii trafił do Polonii Bytom. Potem grał m.in. w Jagiellonii i Koronie Kielce) i Gabor Straka (Ruch Chorzów).
Takiej przygody, jak w sezonie 2005/06 Artmedia już nie przeżyła, ale klub miał przed sobą jeszcze kilka lat z sukcesami. Upadek zaczął się dopiero w 2008 roku, po zdobyciu drugiego mistrzostwa w historii, gdy z zespołu już na stałe odszedł trener Vladimir Weiss - Słowak trafił do reprezentacji, z którą wywalczył - kosztem m.in. Polaków - awans na mistrzostwa świata w RPA.
W pierwszym sezonie po odejściu Weissa kibice Artmedii przeżyli jeszcze mecze z Juventusem (1:1 i 0:4) i SC Braga (0:2 i 0:4), ale szybko zbliżał się upadek. Z klubu odszedł właściciel Ivan Kmotrik i główny sponsor, a obecnie 18. najbogatszy Słowak z majątkiem sięgającym 200 milionów euro. Działa w branży poligraficznej i energetycznej, miał także telewizję TA3, która była oskarżana o wspieranie obecnego premier Słowacji Roberta Ficy - czytamy w "Tygodniku Powszechnym".
To Kmotrik dał sukcesy Artmedii, ale też był jej grabarzem. W klub zaczął inwestować jeszcze w latach 90. W 2008 roku wykupił jednak pakiet większościowy Slovana Bratysława, a o Artmedii zapomniał. Jak tłumaczył, z klubem o taki niewielki potencjale nie był w stanie osiągnąć nic więcej, co udało mu się do tamtego czasu.
Katastrofą Artmedii było to, że Kmotrik był właścicielem gruntów, na którym umiejscowiony był stadion klubu. Artmedia musiała się z niego wyprowadzić. Ostatecznie legendarny obiekt zburzono w 2012 roku. W jego miejscu miały powstać mieszkania, hotel. Tereny są bardzo atrakcyjne, znajdują się obok parku Janka Kral'a nad brzegiem Dunaju. Obecnie o to, co tam powstanie, trwa polityczna walka.
Po 2008 roku Artmedia zmieniała nazwy i miejsca, gdzie grała. W 2010 roku MFK Petrzalka... spadła z ligi. To już był cios, po którym trudno było się podnieść. FC Petrzalka 1898 (znów zmieniono nazwę) próbowała jeszcze wrócić na najwyższy poziom rozgrywkowy, ale nie udało jej się to - zajeła 3. miejsce w pierwszym sezonie po spadku. Rok później... spadła ponownie. Po dwóch latach spędzonych w III lidze klub ogłosił upadłość.
Od 2014 roku trwa powolna odbudowa FC Petrzalki - bo tak teraz nazywa się dawna Artmedia. Nowy twór odziedziczył kameralny stadion, wybudowany w 2012 roku - kilka razy mniejszy niż stary obiekt. I być może wkrótce wróci na salony. Na razie FC Petrzalka gra na drugim poziomie rozgrywkowym, gdzie awansowała już w sezonie 2017/18 - po trzech zwycięstwach z rzędu w V, IV i III lidze. I choć tam utknęła, to po 20 kolejkach obecnego sezonu zajmuje 4. miejsce w tabeli - do zajmującego miejsce barażowe Tatrana Preszów traci 10 punktów. Awans byłby niespodzianką, ale od powrotu do II ligi tak dobrze piłkarzom FC Petrzalki jeszcze nie szło.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!