Raptem tydzień temu byliśmy świadkami wielkiej kontrowersji w meczu Paris Saint-Germain - Newcastle United w Lidze Mistrzów. W doliczonym czasie gry sędzia Szymon Marciniak podyktował rzut karny dla gospodarzy za zagranie ręką Tino Livramento we własnym polu karnym. Po tym, jak Kylian Mbappe wykorzystał podyktowany przez Polaka rzut karny, spotkanie zakończyło się remisem 1:1.
Wielu byłych piłkarzy i ekspertów nie zgadzało się z decyzją Marciniaka, wskazując na sposób zagrania piłki przez Anglika. Piłka, zanim dotknęła ręki Livramento, prześlizgnęła się po jego ciele, co według przepisów nie jest przewinieniem. Po drugie, zagrywający piłkę Ousmane Dembele był bardzo blisko piłkarza Newcastle United, przez co ten nie miał czasu na odpowiednią reakcję.
- Według mnie to zła decyzja. W tej sytuacji trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników. Po pierwsze, tempo akcji. Po drugie, piłka najpierw odbiła się od klatki piersiowej. Po trzecie, ręka mojego zawodnika była ułożona naturalnie. Jestem sfrustrowany, bo wszyscy zdajemy sobie sprawę, że byliśmy o krok od zwycięstwa. Czasami już sam nie wiem, kiedy zagranie ręką to przewinienie, a kiedy nie - mówił po meczu trener Newcastle United - Eddie Howe.
Podobne odczucia do szkoleniowca Anglików miały prawdopodobnie miliony kibiców na całym świecie. Eksperci nawoływali FIFA i UEFA do ponownego zajęcia się przepisami dotyczącymi zagrań ręką, bo obecne są bardzo niejasne. W tym samym meczu PSG - Newcastle, kilkanaście minut przed przewinieniem Livramento, Marciniak nie odgwizdał rzutu karnego w bardzo podobnej, jeśli nie identycznej sytuacji.
Na razie nic nie wskazuje na to, by federacje piłkarskie wraz ze stowarzyszeniem sędziów miały się zająć nowelizacją przepisów. Nie znaczy to jednak, że FIFA i UEFA nic nie robią w tej kwestii. Na przyszłorocznych mistrzostwach Europy w Niemczech - dzięki współpracy z firmą Adidas - wprowadzona zostanie technologiczna nowinka, która ma pomóc sędziom w innych sytuacjach niż ta z meczu w Paryżu. Innych, ale nie mniej kontrowersyjnych.
Jak poinformowała UEFA, w zaprezentowanej trzy tygodnie temu piłce na Euro 2024 zamontowany zostanie czip, który usprawni pracę sędziów przy podejmowaniu decyzji dotyczących uznawania goli, gdy istnieje podejrzenie o wcześniejszym zagraniu ręką. Według obecnych przepisów, bramki, które padły w ten sposób, nie są uznawane niezależnie od okoliczności.
W tej sytuacji ręka to po prostu ręka. Więc w czym problem? Ano w tym, że często pojawiają się wątpliwości co do części barku czy klatki piersiowej, którą zawodnik zagrał piłkę. Mówiąc wprost: czy to już była ręka, czy jeszcze nie.
Czip będzie współpracował z technologią śledzenia kończyn, która umożliwi tworzenie w czasie rzeczywistym trójwymiarowych szkieletów graczy. Dzięki temu sędziowie VAR będą mogli stworzyć skomputeryzowany obraz, który pokaże dokładne miejsce, w którym piłka dotknęła ciała. Na razie, nawet na powtórkach, to sprawia sędziom duży problem.
Tak samo jak w trakcie ostatnich mistrzostw świata w Katarze czip w piłce wesprze też sędziów w podejmowaniu decyzji o pozycji spalonej. To tzw. półautomatyczny system wykrywania spalonego. Czip określi dokładny moment zagrania piłki, co w połączeniu z kamerami śledzącymi kończyny zawodników zapewni niezwykle dokładne decyzje dotyczące spalonego.
Jak powiedział były sędzia, obecnie pracujący w UEFA Włoch Roberto Rosetti, półautomatyczny system wykrywania spalonego skrócił proces podejmowania decyzji z 88 do 41 sekund. System ten kolejny raz zostanie użyty w trakcie Klubowych Mistrzostw Świata FIFA, które odbędą się w dniach od 12 do 22 grudnia.