W czwartek Viaplay Group przedstawiła raport finansowy z drugiego kwartału 2023 r. i zdradziła dalsze plany. Wynika z nich, że spółka skupi się na subskrybentach w Skandynawii i w Holandii (treści sportowe). Platforma z czasem zniknie z rynków w Polsce, Wielkiej Brytanii, USA i państw bałtyckich. O możliwe rozwiązania i najbliższą przyszłość rynku praw telewizyjnych w Polsce pytamy Filipa Cieślińskiego z agencji Arskom.
Filip Cieśliński: Opuszczenie rynku przez platformę streamingową nie będzie tak spektakularne jak np. wyjście z Polski Shopee, które właściwie z dnia na dzień zamknęło swój oddział i wygasiło polskojęzyczny serwis. Można spodziewać się teraz osobnej komunikacji na rynkach, w których planowane jest zamknięcie oddziałów, próby sprzedaży kanału w tych krajach lub nawiązania partnerstw, które pozwalałyby na utrzymanie części redakcji i praw. "Twarde zamknięcie" wydaje się być scenariuszem ostatecznym, do którego liczymy prawdopodobnie w miesiącach, a nie dniach.
- Najbardziej prawdopodobne wydaje się być nawiązanie partnerstwa z inną platformą, najlepiej posiadającą nogę także w klasycznej formule satelitarnej. Pozwalałoby ono na utrzymanie części redakcji i przeniesienie praw. Traktowałbym to jednak jako model tymczasowy, który przerabialiśmy już przy stopniowym wykupowaniu Eleven przez Polsat. Docelowo dojdzie do sprzedaży, które będzie się prawdopodobnie wiązać z przewietrzeniem portfolio praw i restrukturyzacją.
- Spodziewam się, że do czasu startu lig zostanie nawiązane partnerstwo z jedną z działających platform, która mogłaby przenieść kluczowe wydarzenia na swoje kanały lub po prostu włączyć Viaplay do oferty abonamentowej jako "swoją" stację. Oczywistym kandydatem do takiego ruchu wydaje się Canal+, dużo będzie jednak zależeć od oczekiwań właścicieli skandynawskiej stacji.
- Viaplay od wejścia na rynek wydawało ogromne, nierynkowe pieniądze na prawa do transmisji. Z jednej strony może się wydawać, że nie miało innego wyjścia, by możliwie szybko przekonać do siebie jak największą grupę odbiorców. Z drugiej jednak strony, funkcjonujące na rynku podmioty, mające dokładnie przebadane potencjalne korzyści z zakupu danych praw, widziały dokładnie, że nowy podmiot przepłaca i długofalowo trudno będzie o zwrot. Pierwszą czkawkę było widać już przy przetargu o prawa do Ekstraklasy, do którego Viaplay nawet nie przystąpił, a ta ostateczna ma miejsce teraz. Widzimy więc, że - po pierwsze - funkcjonujące na rynku podmioty są obsadzone przez profesjonalistów, którzy dokładnie zbadali i wiedzą, ile mogą wydać na daną ligę czy dyscyplinę, a kiedy warto powiedzieć "stop", a po drugie, że jeśli ktoś nie dysponuje finansowym workiem bez dna, to taktyka "szturmu" będzie długofalowo zabójcza.
Komentarze (8)
Co dalej z Viaplay? Ekspert nie ma wątpliwości