Klich przerwał milczenie. Opowiedział o konflikcie z Michniewiczem. "To była głupota"

Mateusz Klich nie dostał powołania na mistrzostwa świata w Katarze. Powodem tego nie było to, że mało grał wówczas w Leeds United, ale był skonfliktowany z Czesławem Michniewiczem. W najnowszym wywiadzie pierwszy raz powiedział o gorzkiej relacji z byłym selekcjonerem.

Mateusz Klich nie załapał się do kadry na mundial przez konflikt z Czesławem Michniewiczem. Ale chce przekonać do siebie Fernando Santosa i wrócić do reprezentacji reprezentacji Polski. Może to zrobić dobrą grą w amerykańskiej MLS, w barwach D.C. United.

Zobacz wideo Co się dzieje z Lewandowskim? Druzgocące opinie

Klich opowiada o swojej relacji z Michniewiczem

Michniewicz skreślił Klicha i nie powołał go na mundial w Katarze, na którym Polska doszła do 1/8 finału, choć wiele do życzenia pozostawiał styl gry. Były gracz Leeds United wierzy, że wróci do reprezentacji już w marcu.

- Ja siebie z kadry nie skreśliłem. Zrobił to poprzedni trener. Jestem gotowy, gram 90 minut co tydzień, czym mówię nowemu selekcjonerowi: "Jestem" - powiedział w wywiadzie dla WP SportoweFakty.

Nie ukrywał, że on i Michniewicz nie pałają do siebie sympatią, ale nie ujawnił szczegółów ich sporu. Chce zachować dyskrecję i zostawić powody konfliktu między nimi.

- Mam nadzieję, że nowy trener nie obrazi się na mnie tak, jak poprzedni. Wiesz, jestem za stary na takie "dramaty" i nie chcę roztrząsać sprawy za pośrednictwem mediów. Dla mnie to była głupota, ale cóż - było jak było. Chcę wrócić do kadry, a z poprzednim trenerem byłoby o to trudno - stwierdził w rozmowie.

Klich odniósł się także do afery premiowej, do której podchodzi z dystansem. Całość podsumował krótko. - Zrobił się niezły bałagan i chyba tak najlepiej to skomentować - mówił.

Fernando Santos ogłosi listę powołanych na mecze eliminacji Euro 2024 z Czechami i Albanią już w piątek. Klich chce błyszczeć w D.C. United pod okiem trenera Wayne'a Rooneya, bo to powinno mu zapewnić ponownie miejsce w kadrze na dłużej. Poziom porównał do pogranicza Premier League i Championship, a obie ligi bardzo dobrze zna.

- Zauważyłem, że D.C. jest podobnym klubem do Leeds. To zasłużony klub, który dawno nic nie wygrał, więc fajnie byłoby to zmienić. Przed transferem wszyscy mówili mi, że się zdziwię. Przyznaję - jest tu naprawdę wielu utalentowanych graczy z Ameryki Południowej. Jeżeli chodzi o umiejętności, to są na poziomie Premier League, choć wiadomo, że w Anglii jest szybsze tempo gry. Najlepsze drużyny MLS walczyłyby w Championship o awans - opisał.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.