Był wtorek 28 września 2021 r. Atmosfera w zespole Sheriffa Tyraspol z pewnością musiała być wspaniała - mołdawski klub kilka tygodni temu wywalczył historyczny awans do Ligi Mistrzów, a w pierwszym meczu fazy grupowej piłkarze Jurijego Vernyduba pokonali Szachatar Donieck 2:0. Teraz przyszedł czas na wyjazdowe spotkanie z wielkim Realem Madryt na Santiago Bernabeu. Bukmacherzy nie mieli wątpliwości, kurs na "Królewskich" wynosił nieco ponad 1.10 i faktycznie wydawało się, że ekipa Carlo Ancelottiego rozgromi beniaminka rozgrywek. Rzeczywistość okazała się jednak inna.
Tamtego wieczora Sheriff pokonał Real 2:1, zapisując się na kartach historii Ligi Mistrzów. Ostatecznie mołdawski zespół uzbierał siedem punktów i zajął trzecie miejsce w grupie D. - Wspomnienia pozostaną na zawsze. Zagrać z Realem na Santiago Bernabeu i pokonać ich 2:1... Choć przez pierwsze dni nie mogłem zrozumieć, co się stało. Dopiero później dotarło do mnie, co zrobiliśmy, jak piękną historię napisaliśmy - wspominał trener zespołu w rozmowie z "WP Sportowe Fakty".
Zaledwie kilka miesięcy po historycznym zwycięstwie szkoleniowiec Sheriffa włożył żołnierski mundur, aby walczyć o swój kraj.
Ukrainiec szczegółowo zrelacjonował wspomnienia i odczucia z czasu, kiedy Rosja napadła na jego ojczyznę. Vernydub zdradził, że kilka dni przed najazdem wroga czuł strach i niepokój. - Kiedy rosyjska Duma przygotowała projekt ustawy wzywający Putina do uznania niepodległości Ługańskiej i Donieckiej Republiki Ludowej, a to było tydzień przed agresją, poczułem, że coś się niedługo zacznie. Moi asystenci to widzieli i pytali, dlaczego chodzę taki smutny. Odpowiadałem: "Chodzi mi po głowie, że coś się stanie". Miałem przeczucie i się potwierdziło - powiedział były trener Sheriffu Tyraspol.
Działacze klubu zaproponowali trenerowi przeniesienie całej rodziny z Ukrainy do Mołdawii, ale szkoleniowiec nie skorzystał z propozycji. - Powiedziałem, że bardzo dziękuję, ale najpierw pojadę do domu i tam zadecyduję. Chociaż już wiedziałem, że nie wrócę. Wtedy nie interesowałem się już piłką nożną - mówił Vernydub.
- Poszedłem na mobilizację i do armii trafiłem 27 lutego 2022 roku. Niedługo potem trafiłem do dywizji artylerii. Najpierw spędziliśmy dwa-trzy dni w jednostce wojskowej w Zaporożu. Potem wsiedliśmy do autobusu i zostaliśmy przewiezieni na poligon. Po pięciu dniach ponownie wsadzono nas do autobusów i zawieziono tam, gdzie mieliśmy być docelowo. Teraz nie jest tajemnicą, że to było w kierunku Krzywego Rogu, w obwodzie chersońskim. Wszyscy byliśmy z Zaporoża. 39. dywizja poszła bronić Zaporoża, a my, 36. dywizja, zostaliśmy wysłani do Krzywego Rogu, ponieważ wróg posuwał się naprzód, zbliżał się już do tego miejsca - relacjonował dla "WP" 57-latek.
Oprócz tego Jurij Vernydub bardzo dokładnie opisał swoje przemyślenia, tragiczne historie oraz wnioski związane z rosyjską inwazją. - Bałem się, ale szybko to przezwyciężyłem. Za pierwszym razem, gdy pociski lecą w twoją stronę, gdy obok spadają bomby, przerażenie jest ogromne. Potem to już nie jest tak straszne. Przyzwyczajasz się, wiesz, co robić, jak się chronić. Ale pierwszy raz jest straszny - oznajmił Jurij Vernydub.
Obecny trener ukraińskiego zespołu Krywbas Krzywy Róg szczególnie docenił Polaków, którzy od początku wojny pomagają sąsiadom ze wschodu. 57-latek zdradził, że swego czasu miał propozycje trenerskie m.in. z Legii. Na pytanie o wiarę w zwycięstwo Ukrainy Vernydub odpowiedział bardzo stanowczo. - To, że wierzę, to mało powiedziane. Jestem tego pewien nie na 100, ale na 200 procent!
Komentarze (0)
Z Ligi Mistrzów do artylerii i na front. Znany trener walczy z Rosjanami. "To już nie jest tak straszne"
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!