Początek obecnego sezonu ligi brazylijskiej w wykonaniu drużyny z Rio de Janeiro jest bardzo słaby. Po pięciu kolejkach Flamengo zajmuje bardzo niskie 14. miejsce i nad strefą spadkową ma tylko dwa punkty przewagi, a do prowadzącego Corinthians traci aż siedem.
A to sprawia, że krytyka Paulo Sousy się nasila. Sytuację zespołu szczegółowo opisał portal Lance, który słusznie zauważył, że zespół pretendujący do mistrzostwa kraju, obecnie znajduje się w dolnej części tabeli. Swoje niezadowolenie manifestują już nawet komentatorzy sportowi.
Eksperci słusznie wytykają Portugalczykowi, że jego zespół spisuje się gorzej niż za czasów, gdy trenerem był Renato Gaucho. "Część kibiców w internecie pisze, że Renato Gaucho został zwolniony za znacznie mniej (od tego co osiągnął Sousa)" - podał portal Lance, cytując wpisy niektórych kibiców, domagających się wyrzucenia Sousy.
Byłemu selekcjonerowi reprezentacji Polski dostało się również od portalu UOL, który stwierdził, że "trzeba zwolnić nie tylko Sousę, ale także ludzi, którzy go sprowadzili do Rio de Janeiro". Zauważono, że "Flamengo jest najdroższą ekipą ligi, a obecnie gra w okolicach strefy spadkowej".
Dziennik "O Dia" podał, że oliwy do ognia dodał Jorge Jesus, który obecnie spędza urlop w Brazylii. W grudniu ubiegłego roku Portugalczyk był jednym z głównych kandydatów do objęcia Flamengo, jednak jego przedstawiciele ostatecznie nie dogadali się z byłym trenerem Benfiki Lizbona.
Niewykluczone jednak, że wizyta Jesusa w Brazylii będzie miała swoje efekty. Tamtejsze media podały, że 67-latek wyraził chęć do prowadzenia nie tylko Flamengo, ale także brazylijskiej drużyny narodowej. Postawił jednak warunek - do 20 maja musi się dowiedzieć, czy władze klubu z Rio de Janeiro są chętne na zakontraktowanie go w miejsce Paulo Sousy.