• Link został skopiowany

Tomasz Wałdoch dla "Gazety"

Mamy w rękach, i mocno trzymamy, nitki prowadzące do kłębka, na końcu którego są: mistrzostwo Niemiec, Puchar Niemiec i awans do finałów mistrzostw świata - mówi "Gazecie" kapitan Schalke i reprezentacji Polski Tomasz Wałdoch

Tomasz Wałdoch dla "Gazety"

Mamy w rękach, i mocno trzymamy, nitki prowadzące do kłębka, na końcu którego są: mistrzostwo Niemiec, Puchar Niemiec i awans do finałów mistrzostw świata - mówi "Gazecie" kapitan Schalke i reprezentacji Polski Tomasz Wałdoch

W Wielką Sobotę Schalke - z Wałdochem i Tomaszem Hajto w składzie - w wielkim stylu pokonało Bayern w Monachium 3:1. Poprzednio podopieczni Huuba Stevensa pokonali Bayer w Leverkusen 3:0 i Kaiserslautern 5:1. Schalke jest liderem Bundesligi, ma dwa punkty przewagi nad Bayernem oraz trzy nad Bayerem, Borussią Dortmund, Herthą Berlin i Kaiserslautern.

Robert Błoński: Jakie znaczenie mają dla Pana i zespołu te trzy ostatnie zwycięstwa?

Tomasz Wałdoch: Na pięć kolejek przed końcem sezonu jesteśmy liderem Bundesligi. Na dodatek ze wszystkimi zespołami, z którymi walczymy o tytuł, mamy dodatni bilans bezpośrednich spotkań, a te - przy równej liczbie punktów - mają decydujące znaczenie. Z Bayernem wygraliśmy dwa razy, z Borussią oraz Bayerem mamy remis i zwycięstwo. Z Herthą gramy w sobotę u siebie, a w Berlinie wygraliśmy 4:0. Ja nie wystąpię w tym meczu, bo w Monachium dostałem piątą żółtą kartkę. Ale uważam, że koledzy sobie poradzą. Tak więc na nic nie możemy narzekać.

Schalke ma szanse na tytuł mistrza Niemiec, jest w finale Pucharu Niemiec. Reprezentacja Polski, po pięciu meczach, jest liderem grupy V eliminacji MŚ. To może być niesamowity rok dla Pana i Tomka Hajto...

- Ja nie gram w piłkę miesiąc czy rok i wiem, że to wszystko bardzo szybko może się zmienić. Na razie sytuacja jest komfortowa. Mamy w rękach, i na dodatek mocno trzymamy, nitki prowadzące do kłębka, na końcu którego są sukcesy, jakich nie osiągnąłem nigdy w życiu. W polskiej lidze jako zawodnik Górnika byłem wicemistrzem kraju i grałem w przegranym finale PP. W kadrze, oprócz przegranego finału olimpiady w Barcelonie, także niewiele zdziałałem.

W Niemczech, w Bochum, grałem w pucharach, a poza tym spadałem z ligi i walczyłem o awans. Tak więc na razie niczego specjalnego nie osiągnąłem. I wciąż staram się nie myśleć, jak może być miło. Robimy swoje i w klubie, i kadrze, i liczymy, że efekty będą. Sytuacja jest o tyle korzystniejsza, że wszystko zależy od nas i jeśli czegoś nie zdobędziemy, pretensje będziemy mogli mieć tylko i wyłącznie do siebie.

Na którym z sukcesów zależy Panu najbardziej?

- Na wszystkich jednakowo. Mówię, jeszcze niczego nie zdobyłem, więc jestem spragniony sukcesów. A gra w finałach MŚ to moje marzenie. Jednak i tytuł mistrzowski, i sukces z kadrą traktuję jednakowo. Choć na pewno są to sprawy nieporównywalne. Inaczej gra się w klubie, inaczej w kadrze. Obie sprawy łączy jedno: do szczęścia brakuje nam jeszcze pięciu zwycięstw. I w Bundeslidze, i w eliminacjach MŚ.

Które z ostatnich ligowych zwycięstw ma dla Pana szczególne znaczenie?

- Zdecydowanie to z Bayernem. Wygrać z nimi w Monachium to niesłychana sprawa. Schalke czekało na to 18 lat.

Dziś w Lidze Mistrzów Bayern gra rewanż z Manchesterem United. Na Old Trafford wygrali Niemcy. Czy Anglicy mają jeszcze szansę na awans?

- Jak najbardziej. Przecież Bawarczycy przegrali na Stadionie Olimpijskim dwa ostatnie mecze. Oni zdecydowanie lepiej grają na wyjazdach. Dowód był na Old Trafford.

Dzwonili już do Pana przedstawiciele MU z pytaniem, jak wygrać z Bayernem w Monachium?

- Jeszcze nie. Ale komórkę mam cały czas włączoną. Jakby co, to czekam...

Komu będzie Pan kibicował?

- Bayernowi. Dlatego że ich awans podniósłby prestiż ligi niemieckiej. Wyeliminowanie mistrzów Anglii byłoby wielką sprawą.

Wracając do Bundesligi, chyba wszyscy zazdroszczą Schalke pary obrońców Hajto - Wałdoch i duetu napastników Sand - Mpenza.

- Na pewno zazdroszczą nam pary duńsko-belgijskiej. Emile i Ebbe są bardzo skuteczni, bardzo pożyteczni dla drużyny. Po wygranej w Bayernie mamy aż 54 gole. Skuteczniejszy jest tylko Bayern.

Ale żaden zespół nie stracił tak mało goli jak Schalke. Oliver Reck wyjmował piłkę z siatki 28 razy w 29 meczach. Bayern stracił o siedem goli więcej.

- To dla nas powód do dumy. Mnie cieszy, że tracimy mało bramek, bo ja i Tomek głównie za to odpowiadamy. Widać jednak, że nasza gra nie jest oparta tylko na defensywie, nie gramy w myśl zasady: "przede wszystkim nie stracić". Cały zespół funkcjonuje idealnie.

Z kim jeszcze gra Schalke?

- U siebie z Herthą, Wolfsburgiem i - w ostatniej kolejce - Unterchahing oraz na wyjazdach z broniącymi się przed spadkiem Bochum i Stuttgartem. Teoretycznie to łatwiejsi rywale niż Bayern czy Bayer, ale nam z zespołami z dolnej części tabeli zawsze grało się ciężko.

Rok temu, przed ostatnią kolejką, liderem był Bayer. Przegrał na boisku Unterchahing i tytuł zdobył Bayern...

- Ja mam nadzieję, że do meczu z Unterchahing wszystko już będzie jasne.

Na co postawiłby Pan więcej pieniędzy u bukmacherów: na awans reprezentacji do finałów MŚ czy mistrzostwo Niemiec z Schalke?

- Tyle samo. I na pewno nie mało.

Komentarze (0)

Tomasz Wałdoch dla "Gazety"

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!

Zgłoś komentarz

Czy masz pewność, że ten post narusza regulamin?

Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę
Dziękujemy za zgłoszenie

Komentarz został zgłoszony do moderacji

Nadaj nick

Nazwa użytkownika (nick) jest wymagana do oceniania, komentowania oraz korzystania z forum.

Wpisz swój nick
Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę

Użyj od 3 do 30 znaków. Nie używaj polskich znaków, wielkich liter i spacji. Możesz użyć znaków - . _ (minus, kropka, podkreślenie).