Marcin Kamiński: Niestety... Zawsze tak jest, bo porażki, jak ta z Danią, bardzo poruszają. Nie ma odpornych na emocje, złość, frustrację. Po takich meczach człowiek marzy, aby szybko wrócić do domu. A zegar nagle spowalnia…
Nie.
Tak i to bardzo. Byliśmy przygotowani na to, co mogą pokazać piłkarze z Danii. Wiedzieliśmy, jaki preferują styl – wyspiarski, prosty, polegający na długich podaniach. Spotkanie potoczyło się jednak zaskakująco. To wkurzający paradoks, że Duńczycy strzelili bramki po akcjach, jakie analizowaliśmy. Im wyszedł bardzo dobry mecz, nam – bardzo słaby. Oni mieli swój dzień, a my nie. I efektem była ta wysoka przegrana.
Przecież porażki to część futbolu. Trzeba się po nich otrząsnąć, odpowiedzieć na trudne pytania, wytłumaczyć się. Każdy z nas czuje, że nie zasłużyliśmy na tak wysoki wynik. I każdy chciał o tym głośno powiedzieć. Znaliśmy siłę Danii, to nie są amatorzy, potrafią grać. Nikt jednak nie przewidywał aż czterech straconych bramek. Ale zamiast apatii, pojawiła się w nas sportowa złość. Taka pozytywna. Jesteśmy mocni, zwarci i gotowi!
Tak, jest olbrzymia. Każdy chce się zrehabilitować. Pokażemy znów na co nas stać.
Dobry, jak każdy inny. Bo co to za różnica? Gramy kolejny mecz eliminacji mistrzostw świata i znów musimy udowodnić, że zasługujemy na Mundial.
Ale nie możemy się obawiać Kazachstanu. Bo dlaczego mielibyśmy? Poznaliśmy ich silne i słabe strony. Wiemy, że musimy uważać przy stałych fragmentach gry w ofensywie, ale mamy również świadomość, że nasze stałe fragmenty sprawią im kłopot. Na pewno nie będziemy jednak czekać na ich ruch. Jesteśmy gospodarzem i musimy wygrać!
Czasem przychodzi okres, że wszystko się wali. Nie ma ludzi, którzy przez całe życie nie popełniają błędów. A na pewno nie ma takich w futbolu. Złe rzeczy, które dzieją się w Legii Warszawa, nie są winą Michała. Tak samo w kadrze. Nie zrzucajmy wszystkiego na niego. To zamieszanie jest bardzo duże, ale kompletnie niepotrzebne. Powinniśmy raczej go wspierać.
Nie przyjechałem na zgrupowanie by być statystą i siedzieć na trybunach czy ławce rezerwowych. Chcę dostać szansę, ale czekam spokojnie. Jeśli przyjdzie ten dzień, będę przygotowany.
Jestem na to gotowy. Ale decyzję podejmie selekcjoner. Istotniejsze natomiast od tego, kto dziś zagra, jest to, czy i jak wysoko wygramy z Kazachstanem.
Komentarze (17)
Kamiński dla Sport.pl: Nie wszystko jest winą Pazdana! Zamiast krytykować, wspierajmy go
Marzy mi się myślący trener, selekcjoner.