Ale historia! Chorwacki bramkarz miał zostać porwany przez... prezesa własnego klubu

- Kiedy mówiłem, że nie wiem, o co chodzi, postraszyli mnie policją. Powiedziałem, żeby dzwonili, bo nie mam nic do ukrycia. Wtedy zabrali mi dwa telefony i laptopa, grożąc, że zaniosą na komisariat - mówi Miroslav Koprić, chorwacki bramkarz, który miał zostać porwany przez... prezesa własnego klubu - Brikirkara FC - za rzekome ustawianie meczów w lidze maltańskiej.

Koprić do ligi maltańskiej trafił w styczniu. Pewnie nikt nigdy by o nim nie usłyszał, gdyby nie historia, o której kilka dni temu opowiedział w chorwackich mediach. 32-letni bramkarz przyznał, że został uprowadzony przez... prezesa własnego klubu.

Według jego relacji, został wywieziony za miasto, uwięziony w garażu, gdzie był zmuszany do tego, by przyznał się do celowego odpuszczania meczów, a przy okazji wsypał pozostałe osoby biorące udział w tym procederze.

- Kiedy mówiłem, że nie wiem, o co chodzi, postraszyli mnie policją. Powiedziałem, żeby dzwonili, bo nie mam nic do ukrycia. Wtedy zabrali mi dwa telefony i laptopa, grożąc, że zaniosą na komisariat - opowiada piłkarz, którego słowa cytuje chorwacki dziennik " Jutarnji list ".

W ustawianie meczów miał być zamieszany również były trener Brikirkary, też Chorwat, Drażen Besek. - To jest nonsens. Pracowałem w wielu miejscach na świecie [m.in. w latach 2003-2005 w Zagłębiu Lubin], ale w takim jak tu - nigdy! Birkirkara jest zdecydowanie najmniej profesjonalnym klubem, w którym byłem - mówi Besek.

Były trener Birkirkary oczywiście nie przyznaje się do winy, a Kopricia uznaje jako ofiarę spisku, który został sprytnie przygotowany przez właścicieli klubu. - Jestem tym wszystkim zdegustowany, ale nie mogę powiedzieć, że zaskoczony. To jest naprawdę dziwny klub. Na szczęście już jestem w Chorwacji i nie mam z nim nic wspólnego - dodał Besek.

Oficjalna strona klubu wszystkiemu zaprzecza. Wydała komunikat, że słowa Kopricia to bzdury i nikt go nie porwał.

Zobacz wideo

Dwóch reprezentantów Polski wsród najgorszych transferów! Zapłacili miliony...

Więcej o: